Wiatr za oknem szumi, w szyby uderza. Lubię czasami wpuszczać go do środka, poczuć na twarzy ten powiew, albo patrzeć jak porusza drzewami, jak liście pod jego wpływam wirują. Co jakiś czas z dworu dobiega śmiech dziecka, jakieś auto parkuje przed domem. Siedzę i w głowie układam te zdania, tak bardzo chciałam już dawno o tym napisać. O tym wietrze za oknem i tej prostej codzienności. O ciepłym rosole, który zaraz ugotuję i porozrzucanych zabawkach na podłodze. Ale jeśli miałabym wymienić, co najbardziej lubię w ciągu dnia, to chyba byłyby te chwile drugim człowiekiem wypełnione. Czasami myślę sobie, że do ludzi trzeba dojrzeć. Zawsze się nimi otaczałam, nie potrafię żyć w samotności, uwielbiam mieć wokół siebie przyjazne dusze, z którymi mogą podzielić się radościami, a czasami i problemami, jeśli jest taka potrzeba. Żaden sukces, żadna radość nie smakuje nigdy tak dobrze, jak wtedy, kiedy możemy nią się pochwalić albo podzielić z kimś bliskim. Ale nie zawsze potrafiłam to wszystko odpowiednio doceniać. O niektóre znajomości nie dbałam z należytą starannością, nie ceniłam tak bardzo jak powinnam. A przecież bez ludzi nie ma nic… Uwielbiam te wszystkie momenty dnia, kiedy spotykam się z kimś, kiedy spędzam czas na rozmowach, na śmiechu, na wspólnym przebywaniu. Lubię, kiedy tak spontanicznie wiecznie z tą moją Sąsiadką biegamy do siebie z mieszkania do mieszkania, kiedy dzwonek mojego telefonu rozbrzmiewa, kiedy spaceruję z Przyjaciółką wokół tego Jej stawu, i kiedy w końcu wtulam się w ramiona mojego Męża…
Zwykłe popołudnie. Dzieciaki biegają, wokół wszędzie zabawki, maluchy kłócą się o wózek, Majka z Lenką rozkładają namiot. Są takie miejsca, gdzie wchodzą i czuję się jak w domu. Ludzie, z którymi mogłabym iść na koniec świata. Na stole ciasto i sushi, które moja Przyjaciółka specjalnie dla mnie cały ranek szykowała, bo jak to tak, że ja nigdy jeszcze sushi nie jadłam, czas w końcu spróbować. Więc się zajadam ostrożnie, Jasiek z aparatem chodzi i dziewczynom sesję urządza. I w takim momencie czuję się tak całkowicie na miejscu, tak łapię te wszystkie zwyczajne chwile. W pamięci zapisuję, że musimy koniecznie śliwki kupić, co bym na jutro ciasto upiekła, bo druga Koleżanka ma do nas po pracy wpaść. I tak się nad tym ciastem zatrzymuję, tak ciepło mi się na sercu robi, że mam je dla kogo piec, i że ktoś inny też dla mnie piecze… Bo to takie zwykłe, takie normalne, a czasami spotykam się z tym, że ludziom tak bardzo w życiu samotność doskwiera. I ja nie potrafię sobie tego wyobrazić, nie umiem. Bo mogłabym żyć bez tych wszystkich rzeczy, bez tych zbędnych dóbr materialnych, ale nigdy nie potrafiłabym bez ludzi. To oni wnoszą cały koloryt, tyle przeżyć, wspomnień, wspólnych chwil. Uwielbiam te niekończące się rozmowy, te spontaniczne spacery, odwiedziny, wyjazdy. Lubię z jedną Koleżanek Jej dom do góry nogami przestawiać, z drugą pod blokiem piknik urządzać, z kolejną co pięć minut do siebie wydzwaniać, tych wszystkich gości wiecznie do siebie zapraszać. Bo dom najpiękniej wygląda, kiedy jest przyjaznymi duszami zapełniony, śmiechem, rozmowami, tupotem dzieci, wspólnym biesiadowaniem. Wtedy czuć, że tu jest radość, dobra energia, że ten dom żyje.
Wracamy do nas, późno już, dzieci zmęczone. Ale Maja koniecznie musi swoim przyjaciółkom nową huśtawkę pokazać. Biegną więc wszyscy do nas przez tą klatkę, ale najpierw mnie Sąsiadka do siebie wciąga, bo właśnie nowe biurka Jej dziewczynom przywieźli. I tak wszyscy przewalamy się z tego mieszkania do mieszkania, tak, choć na pięć minut, aby zobaczyć, co nowego, żeby podzielić się czymś tam. I tych takich spontanicznych rozmów, wizyt jest tak wiele w naszym życiu. Tyle tych ludzi wokół. I kiedy coś się dzieje to zawsze jest ta druga osoba, z którą mogę się tym podzielić. Nie umiem sobie wyobrazić żeby ta nasza codzienność mogła inaczej wyglądać. Ileż bardziej smutno by było, o ile mnie pełne byłoby to życie.
Nie wystarczy najbliższa rodzina, nawet najlepszy mąż pod słońcem. Tyle nas wszystkich jest na tym świecie, że nikt nie powinien żyć w samotności. Nie warto zamykać się na innych, przecież każda znajomość, każdy drugi człowiek może nas tyle nauczyć, tyle nowych doświadczeń wprowadzić. I wydaje mi się, że nawet, jeśli otaczamy się jakąś skorupą, to i tak w głębi serca wszyscy z nas tego potrzebują. Tych wszystkich kolorowych znajomości, przyjaciół, ludzi, którzy do nas dzwonią i mówią, że tylko miłego dnia chcieli nam życzyć, albo Ci, którzy tęsknią, bo nie widzieli nas dwa tygodnie. Potrzebujemy tego wspólnego przebywania, tej beztroski, przepływu myśli. Nie każdy musi być dla nas najbliższy, nie każda znajomość musi kończyć się przyjaźnią, ale zdecydowanie każda coś wnosi, coś znaczy.
Miałam kiedyś przyjaciółkę, a w każdym razie myślałam, że nią jest. Ta znajomość była bardzo ważna, bliska. Nasi mężowie zaprzyjaźnili się ze sobą, nasze dzieci uwielbiały razem spędzać czas,w końcu znały się od urodzenia. Łączyło nas dużo wspólnych przeżyć, wspomnień. Gdzieś tam jednak na przełomie tych lat rodziła się coraz większa przepaść, w pewnym momencie już nie do naprawienia. I już tak naprawdę nieważne, kto zawinił, kto zawiódł. Nasze drogi rozeszły się. I choć tak ogromnie bolała mnie ta cała sytuacja to dziś wiem, że, mimo, iż wszystko się skończyło, to nie żałuję niczego. Bo ta historia była po coś, Ci ludzie przez tyle lat budowali naszą codzienność i te wszystkie ciepłe, wspólne chwile już zawsze będą ze mną.
Bo ludzie nieraz się rozchodzą, znajomości kończą, ale obojętnie jakby się nie działo, wszystko jest ważne i cenne. Każdy drugi człowiek, który stanie na naszej drodze tak wiele może w to nasze życie wnieść, tak wiele nas nauczyć.
Najbardziej lubię w tej codzienności te chwile drugim człowiekiem wypełnione.
Te wspólnie wypite kawy i wygadane godziny. Te wszystkie wspomnienia i bliskość.
Ten czas, kiedy wiem, że samotność w życiu mi nie grozi. A to cudownie smakująca świadomość. Bo życie jest za krótkie na to żeby przechodzić je samemu, albo tylko dwójkami.. Bo w życiu najważniejszy i najcenniejszy jest drugi człowiek. A co najpiękniejsze, to to, że tych wszystkich ludzi mamy na wyciągniecie ręki, tyle nas przecież jest na tym świecie… Trzeba tylko chcieć.
Z ludźmi wokół życie smakuje o niebo lepiej i jest stokroć łatwiejsze.
Artykuł Bo bez ludzi nie ma nic… pochodzi z serwisu Home on the Hill - blog lifestylowy - wnętrza, inspiracje, kuchnia, DIY.