Czasami zastawiam się co by było gdybym była gdzie indziej niż teraz. Gdybym żyła z innym mężczyzną, gdyby moje dzieci nie moje były, gdyby ten pokój na poddaszu u Rodziców należał do kogoś zupełnie obcego… Gdyby to życie inne mi dano, jakimi ścieżkami bym podążała. Może spojrzałabym w lustro i w odbiciu zobaczyła błękitne oczy a nie brązowe, i może nos mniej krzywy? Kto tego dnia by do mnie zadzwonił, zapukał, pomyślał o mnie… A może nikt? Kto by był mi bliski, co bym w głowie miała. Za czym bym tęskniła, co bym osiągnęła, gdzie bym była? Jak by to życie mogło wyglądać, gdyby tak inne było mi dane? Czy też bym je tak do szaleństwa kochała? Czy dalej bym się tak głośno śmiała? Czy może marzyłabym jeszcze odważniej? Czy bym przeklinała, bo bałagan wokół, a może byłoby mi to wtedy zupełnie obojętne? Czy płakałabym nad zwiędniętym powojnikiem i tym, że On dziś jakoś tak krzywo spojrzał? Może rozważniejsza bym taka była, mniej chaotyczna, poukładana mocno. A może właśnie przeżywałabym coś z czego nie miałabym siły się podnieść? Gdybym miała inne życie, inne historie to czy polubiłabym je choć trochę?…
Tak często myślimy sobie, że gdyby zdarzało się to czy tamto to byśmy zupełnie inaczej mieli/ żyli/zrobili. Gdyby tak dostać taką szansę jak On czy Ona. Gdyby tak chociaż uszczypnąć trochę szczęścia kogoś innego. Tak odrobinę przygarnąć nie naszą rzeczywistość. Ileż to razy słyszymy, „że z takim startem jak On to ja bym jeszcze więcej zrobił!” albo „że jakbym miała tego Męża co Ona a nie swojego, to by się moje życie dużo lepiej potoczyło”, „gdybym miał jej pracę to bym jak król żył” itd. Kolorujemy, przypatrujemy się, idealizujemy. A gdyby tak naprawdę można byłoby się z kimś zamienić, to czy zaraz i w tym życiu by nas nie zaczęło coś uwierać? Czy znów nie wynaleźlibyśmy sobie problemów na potęgę? A ktoś inny w naszym, które porzuciliśmy, odnalazłby szczęście wielkie. Bo może najważniejsza to perspektywa? To jak widzimy tą rzeczywistość? Jeden będzie siedział i płakał, że mieszkanie małe, że dzieci męczące, że praca do dupy. A inny na tym samym miejscu spojrzy, że takie cudne te moje cztery kąty i choć metrów niewiele to przecież własne, i dzieci radosne, i mimo tylu pracy przy nich, to to nic przy tym szczęściu jakie dają, a praca może i nienajlepsza, ale pewna i jest. A tylu przecież wokół w ogóle jej nie ma. Dwoje ludzi z tymi samymi życiami. Dwoje ludzi z zupełnie różnym szczęściem w kieszeniach powypychanym. Jednemu się aż z tej kieszeni wysypuje, a drugi tyle co nic, jakieś tylko okruchy gdzieś tam wydobywa.
Lubię obserwować ludzi wokół. Patrzeć jak ta blondynka co siedziała na wywiadówce niedaleko mnie, tak fajnie i figlarnie cały czas za ucho włosy odgarniała i jak przy tym Jej bransoletki na rękach brzęczały. I ta filigranowa dziewczyna, w cudnej sukience, co wkładała zakupy do koszyka, matko Ona jakby tańczyła, pięć centymetrów nad ziemią się unosiła w tym markecie zwykłym, pakując pomarańcze i pierogi. I ten pan co codziennie o trzynastej z psem wychodzi. Przygarbiony taki trochę, siwy, siada na ławeczce i spogląda z zadumą wokół. Och, ile ja bym za Jego myśli oddała! Czy wspomina coś, kiedy tak leciutko się uśmiecha? Może jakiś inny spacer, inną ławkę lata temu? A może po prostu wie, że dziś na obiad żona pomidorówkę jego ulubioną szykuje i już doczekać się tej zupy nie może. Czy ma wnuki? Czy odwiedzają go regularnie? A może dawno wyjechali i tylko na komodzie ze zdjęć się do Niego uśmiechają, bo czasu brak na spotkanie z dziadkiem? Tylu tych ludzi, a każdy ma w sobie historie. Myśli, marzenia, pragnienia. Każdy z radości i rozczarowań jest zbudowany. I jak to by było być tą tańczącą w sklepie dziewczyną, albo tym przygarbionym, zamyślonym dziadkiem? Jak to jest być kimś zupełnie innym? Być innym, ale ze swoimi myślami i odczuciami?
Spytaj dziesięciu ludzi co to jest szczęście a każdy odpowie zupełnie inaczej. Jeden wskaże na pełne konto, drugi na pracę marzeń, trzeci na śpiące obok w wózku niemowlę, a czwarty na gar z zupą, którą dziś dla rodziny ugotował.
I możemy się tak tymi życiami zamieniać, zazdrościć, twierdzić, że ktoś ma gorzej, lepiej, łatwiej, trudniej. Możemy wiecznie tęsknie na innych spoglądać i myśleć sobie „Ach, choć przez jeden dzień być nią…” A możemy też żyć tak po prostu. Cieszyć się tym co właśnie nam na barki jest dane. Jeden Ci powie, że nie ma problemów, że jego życie jest piękne. A drugi by nie był nawet wstanie udźwignąć tego co tamten nosi, choć przecież dla tamtego to takie jest lekkie. Bo wszystko zaczyna się w naszej głowie. W każdej pojedynczej myśli. W obranej perspektywie. I do póki nie nauczymy się żyć z tym co mamy i odnajdywać szczęście, to nic innego nam nie pomoże. Ani brak krzywego nosa, ani miliony na koncie. Bo to wszystko będzie tylko chwilowe, a zaraz znów sobie jakiś problem wymyślimy.
Bo szczęście nie mieszka w innym życiu, Mieszka w nas samych. I tylko my znamy drogę do niego. Możemy wiecznie więc patrzeć na innych, usprawiedliwiać się, przygniatać. A możemy tak po prostu zaakceptować to co mamy i kochać to życie. To własne. Jedyne. Niepowtarzalne. Skupić się na siebie, na tym co mamy, na możliwościach. Własnych. Pomyśl, że być może właśnie teraz, ktoś w tym momencie patrzy z boku na Ciebie i myśli sobie, „ach tak chociaż jeden dzień przeżyć Jej życiem…”
Artykuł Inne życie. pochodzi z serwisu Home on the Hill - blog lifestylowy - wnętrza, inspiracje, kuchnia, DIY.