Quantcast
Channel: Home on the Hill – blog lifestylowy – wnętrza, inspiracje, kuchnia, DIY
Viewing all articles
Browse latest Browse all 389

Czego nie lubię w blogowaniu?

$
0
0

Tysiące razy pisałam o tym, dlaczego kocham prowadzenie bloga, jak wiele sprawia mi to radości i jak dużo daje satysfakcji.  Ale wiadomo, każdy medal ma dwie strony. Są też rzeczy, które potrafią mocno uwierać, podcinać skrzydła, są momenty, kiedy człowiek traci wiarę w siebie i swoje możliwości.  Rzeczy związane z blogiem to nie tylko to co tu widzicie, to też masa innych obowiązków i spraw około blogowych. Niektóre z nich uwielbiam robić, inne stanowią dla mnie spore wyzwanie.  Blog to też często emocjonalny rollercoaster, w pewnym momencie trzeba się na wiele aspektów uodpornić. Kiedy zakładałam tę stronę o tysiącach rzeczy nie miałam bladego pojęcia… Ba! Nigdy nie przepuszczałam, że rozwinie się to do tego stopnia, że będziemy mieli aż tylu czytelników, że pasja zamieni się w pracę. Nieraz nie potrafię sobie nawet zobrazować tej ilości osób jaka tu wchodzi, wyobrażam sobie jakby to było, jakbym miała wszystkich naraz ugościć w domu, za nic w świecie bym Was w całym bloku nie pomieściła, ani i nawet na całym osiedlu!;) Po tych trzech latach wszystko wygląda trochę inaczej niż na początku…

To czego przede wszystkim musiałam się nauczyć to to, że nie dogodzę wszystkim. Bardzo bym chciała, naprawdę, ale wiem już, że to nierealne. Ile osób tyle różnych wizji, opinii. Kiedyś ogromnie przejmowałam się każdym komentarzem, analizowałam pod różnym kątem. Jedni często pisali, że oczekują tego i tego, drudzy, że zupełnie czegoś innego. Bywają też jakieś mniej przychylne opinie i to naturalne, każdy ma prawo wyrazić swoją, ale długo zajęło mi to, żeby nie brać wszystkiego do siebie, tak dosłownie. Inaczej bym chyba zwariowała! Są rzeczy, które wywołują skrajne emocje, gdzie jedni się zachwycają, a drudzy krytykują. W życiu po prostu nie da się tak zrobić, żeby każdy nas lubił, żeby wszystkim podobało się to samo. Ale było kilka takich momentów, które jakoś mocniej zakuły mnie w serce. I jasne, można mówić, że to nieważne, ale kiedy w coś wkłada się tyle pracy, no to boli to tak po prostu, po ludzku. I tak uważam za niesamowity sukces i szczęście to, że jakieś takie prawdziwe, hejtujące komentarze mogłabym policzyć na jednej ręce, a od początku prowadzenia bloga pojawiło się ich łącznie osiemnaście tysięcy, więc nie jest źle;) Jednak to jest tak, że prowadząc taką stronę wystawiamy się na opinię publiczną i każdy zakładając bloga powinien być tego świadomy i to akceptować. Tylko zawsze inaczej wygląda to w teorii niż praktyce… Tyle razy odpuszczałam już sobie udowadnianie czegoś, choćby tego nieszczęsnego bałaganu, którego temat tak często wraca jak bumerang;)  Albo zbyt małej ilości dziecięcych zabawek, bądź użycia pomidorów w puszce, pisania za mało o tym czy o tamtym, pokazywania za drogich produktów, bądź za tanich, oglądania takich filmów a nie innych i tak bym mogła wymieniać i wymieniać. To wszystko jest tak bardzo naturalne, tylko, że zawsze ze zwiększającą się ilością czytelników, zwiększa się też ilość opinii i wymagań. Na początku, kiedy blog jest mały, kiedy odwiedza go garstka osób, atmosfera jest taka rodzinna, bezpieczna, a potem różnie to bywa. Łapałam się czasem na tym, że miałam ochotę coś napisać, ale zaczęłam się zastanawiać nad tym jak to zostanie odebrane i rezygnowałam. Aż w końcu doszłam do wniosku, że hej, to jest moje miejsce, mój świat i muszę prowadzić go po swojemu, nawet jeżeli komuś to nie będzie pasować, bo inaczej nie będzie to po prostu prawdziwe! Cały czas się zmieniam, przez to strona też ewoluuje i nie każdemu do końca to pasuje. I ja to rozumiem, ale nie zawsze łatwo jest się z tym pogodzić.

Kolejnym też zawsze ciężkim tematem przy blogowaniu są posty sponsorowane. Nigdy nie ukrywałam, że ta strona to też moja praca, nie dałabym rady prowadzić jej na takim poziomie, poświęcać na to tyle czasu, jeśli miałabym robić to hobbistycznie. Wiem, że czasami może komuś się to nie podobać, nie pasować, ale cóż tak po prostu to wygląda. Zawsze staram się dobierać z wielką uwagą te wszystkie współprace, uwierzcie mi dostaję po kilka zapytań dziennie, a sami widzicie, że nie jest tego za dużo na blogu. Odmawiam na bardzo dużo propozycji, bo po prostu mi to nie leży, bo nie byłabym w tym do końca uczciwa, a to jest dla mnie najważniejsze. Wszystko co nie jest zgodne z tematyką, moją estetyką naprawdę odrzucam, polecam tylko to, co uważam, że jest godne polecenia. Jasne, może czasem wyjdzie mi to lepiej, czasem gorzej, tak jak to bywa z każdym innym wpisem.  Ale tak jest i będzie. Nie ma możliwości, żeby żadna reklama nie pojawiała się na blogu, a są osoby, którym to bardzo nie pasuje. I ja to rozumiem. Dlatego tak wiele przygotowuję najróżniejszych materiałów tylko i wyłącznie dla Was. Jest mnóstwo DIY, pokazujemy krok po kroku jak wykonać tanio i prosto jakieś meble, żebyście tez mogli sobie takie zrobić, są najróżniejsze poradniki, inspiracje, przepisy, wskazówki dotyczące fotografii, podróży. To jest masa godzin pracy, przygotowanie jednego materiału na bloga, często potrafi zająć cały weekend i żebym mogła to robić, muszę też na tym zarabiać. To naturalne prawda? Chodząc do pracy nie oczekujecie tylko i wyłącznie pochwały, ale i też wynagrodzenia. I ja mam tak samo. To co mogę Wam obiecać, to, że na pewno nigdy ten blog nie przemieni się w słup reklamowy, że nadal wszystko będzie mocno selekcjonowane, że będzie rządzić pasja, bo to dla mnie jest najważniejsze.

To co czasem mnie też boli to wykorzystywanie naszej pracy. Często jest tak, że jak coś jest w internecie to ludzie uważają, że mogą sobie to po prostu wziąć. I nie chodzi mi już nawet o te nieszczęsne zdjęcia, które często hulają po czeluściach, czy moje teksty, ale na przykład meble. Kiedy przygotowujemy jakieś DIY to po to, abyście też mogli sobie coś takie wykonać. Nawet nie wiecie, jak mnie cieszy, kiedy przysyłacie zdjęcia mebli, które zrobiliście z naszej instrukcji, kiedy wkładacie tam coś od siebie, to dla nas największy komplement. Cudowne uczucie jest kogoś zainspirować! Ale już zdecydowanie słabe jest to, jeśli odkrywam, że ktoś wykorzystuje nasz pomysł w celach zarobkowych… Robi kuchenną półkę jota w jotę taką jak nasza i ją sprzedaje. Czy też stół, regał czy co tam jeszcze… Wiem, że z tym nie wygram, nic nie zrobię, nie będę przecież patentować każdej drobnej rzeczy, nie wariujmy! Ale uważam, że coś jest nie tak. Bo jeśli chcemy sprzedawać ludziom rękodzieło, dawać coś zrobione przez nas, to chyba warto, żeby to było naprawdę nasze? Nasz projekt itd. Odtwórczość i kopiowanie zdecydowanie są słabym pomysłem na sukces. My też moglibyśmy robić nasze meble na zamówienie, sprzedawać je. Ale ja tak nie chcę, chcę pokazywać, że możecie sami je wykonać, że to naprawdę proste i fajne, i nie trzeba do tego żadnej wyższej filozofii. I boli mnie, że kiedy my się czymś dzielimy, to inni to wykorzystują i sprzedają, tak nie powinno być.

No i ostatnia rzecz związana z blogiem, której nie znoszę to sprawy techniczne;) Już chyba z dziesięć razy zdążyłam paść na zawał, bo coś  było nie tak. Nagle strona przestawała działać, pojawiały się jakieś błędy, nie mogłam dostać się do bloga itd. Zawsze przed oczami mam wtedy, że już się tego nie odkręci, że to wszystko zniknie i panika łapie mnie totalna. Ogólnie nie ogarniam tych wszystkich spraw, i uwierzcie mi, gdyby nie mój mąż, pewnie od dawna ten blog by nie istniał, choćby z tej prostej przyczyny, że przez przypadek z kasowałabym go z pięć razy;)

Ta strona to moja miłość, to takie trzecie dziecko, to coś co sprawia frajdę, pomaga się rozwijać. Dzięki niej mam Was i nawet nie wiecie, jak ja to uwielbiam! Ten przepływ myśli, Wasze komentarze, maile, jakie wy mi piękne wiadomości piszecie! Dziękuję ogromnie. Ale ten dzisiejszy post to po to, żeby pokazać, że nie wszystko jest tak różowe jak się wydaje. I uwierzcie mi, pisanie bloga to genialna sprawa, ale to też bardzo ciężka praca. To mnóstwo godzin, napisanych słów, obrobionych zdjęć, wymian maili, komentarzy, technicznych spraw i tak bym mogła wymieniać i wymieniać. I myślę, że czasami warto pokazać innym jak to wygląda z mojej perspektywy, bo przecież jak inaczej mielibyście się dowiedzieć?… Ściskam Was serdecznie i do napisania!

 

Artykuł Czego nie lubię w blogowaniu? pochodzi z serwisu Home on the Hill - blog lifestylowy - wnętrza, inspiracje, kuchnia, DIY.


Viewing all articles
Browse latest Browse all 389

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra