Quantcast
Channel: Home on the Hill – blog lifestylowy – wnętrza, inspiracje, kuchnia, DIY
Viewing all 389 articles
Browse latest View live

5 rzeczy, których nie może zabraknąć w mojej kuchni.

$
0
0
białą kuchnia
kuchenne dodatki

Nie lubię gotować. Ale ostatnio jakby nie lubię trochę mniej;) I coraz częściej z własnej, nieprzymuszonej woli przy tych garach siedzę i nawet z pasją nowe przepisy odkrywam. Na pewno zaś mogę z całą mocą stwierdzić, że lubię tą moją kuchnię jako pomieszczenie, a precyzyjniej mówiąc, aneks kuchenny. Jest w niej jasno, kolorowo. Mam sporo roboczych blatów, dużo szafek, które jeszcze nie są do końca zapełnione, kilka ulubionych skarbów i mnóstwo skorup. I tak przy kolejnej wizycie w tej mojej krainie kulinarnych wyczynów, w której to jednak mój mąż dzierży berło, stwierdziłam, że muszę się z Wami czymś podzielić... Mianowicie są rzeczy, bez których ani tej kuchni, ani tym bardziej gotowania sobie nie wyobrażam. Dzisiaj więc moje osobiste top 5 czego nigdy w mojej kuchni zabraknąć nie może.

Z uwagi na to, że preferuję jak najprostsze przepisy i co najważniejsze jak najszybsze, nie jestem zbyt wymagająca i nie potrzebuję tysiąca dziwnych kuchennych gadżetów. Muszę się Wam  na przykład przyznać, że ta moja cudna, wymarzona, Lidlowska waga kuchenna, co dumnie stoi na środku blatu, to bardziej deklaracja, bo i tak wszystko szklankami odmierzam;) Ale nawet ja mam kilka takich rzeczy, które koniecznie muszą w tej mojej kuchni być i są na co dzień używane.

Naczynia do zapiekania


miseczka ib laursen
naczynie do tarty ib laursen


Bez tego ani rusz. W najróżniejszych rozmiarach, kształtach itd. Są u nas naprawdę w ciągłym użyciu. Uwielbiam wszelkie zapiekanki, tarty, frittaty itd. Lubię też takie naczynia, które ogólnie przydają mi się do wielu rzeczy, a oprócz tego śmiało w razie potrzeby można coś w nich  zapiec w piekarniku. Tak jest na przykład z moją miską z dziubkiem Ib Loursen'a. Idealnie nadaje się aby szykować w niej masy do tart, albo ciasto na naleśniki itd., ale można w niej również na przykład upiec...chleb. Kolejny moim niezbędnikiem z takich naczyń są mała miseczki także firmy Ib Loursen'a. Nieraz piekę babeczki, albo małe frittaty, ale oprócz tego na przykład na dziecięce przyjęcia podaję w nich cukierki czy owoce. I najważniejsze to po prostu zwykłe, pojemne naczynie żaroodporne do wszelkich zapiekanek.

  Blender


Nie będę oryginalna, ale naprawdę nie wiem jak ja mogłam kiedyś żyć bez blendera?! Uwielbiamy wszelkie zupy- kremy, koktajle, pesta do makaronów itd. Nie zapominajmy też o moim synu, który kocha ogólnie rzecz ujmując, wszelkie papki;) Zdecydowanie blender to nasz kuchenny niezbędnik.

A jak już wspomniałam Wam o koktajlach to przy okazji muszę się podzielić najnowszym odkryciem i podarować Wam przepis na niebo w gębie. Chcecie?;)

Koktajl bananowo-czekoladowy



przepis koktajl bananowo - czekoladowy


Potrzebujemy:
- 2 banany
- 350 ml mleka
- 1,5 łyżki kakao (ja dałam jedną ciemnego kakao i pół jasnego, ale pewnie można dać po prostu dwie łyżki ciemnego)

Wykonanie: 
Wrzucamy wszystkie składniki do wysokiego naczynia, blenderujemy na gładką masę i gotowe:)

Smacznego!









Naczynia z melaminy


naczynia z melaminymelamina rice


Przy mojej dwójce maluchów te naczynia sprawdzają się świetnie. Ach ile razy dziennie coś się u nas wylewa, talerze i miski spadają ze stołu itd. Dzięki melaminie i pomijając bałagan to żaden problem. W dodatku te naczynia są śliczne, słodkie i takie moje ulubione. Często wykorzystujemy je również przy grillowaniu, idealnie nadają się do ogródka czy na piknik. Lekkie, wygodne i mogą śmiało spadać na ziemię;p

 Papilotki, słomki i inne "przydasie"








Jak już piekę bądź gotuję to lubię żeby było ładnie. Ogólnie jestem tez maniaczką babeczek i zdarzają się u nas takie okresy, kiedy to muffinki są u nas na stole co drugi dzień. Zwłaszcza, że Maja zaprasza swoje podwórkowe koleżanki na wspólne pieczenie. Nie ma więc opcji żeby mogło zabraknąć u nas papilotek. Ale oprócz tego lubię różne papierowe słomki, jakieś etykiety, cudne serwetki, wszystko to, dzięki czemu można wszelkie desery podać w pięknej oprawie. Od razu jest bardziej kolorowo i przyjemniej. Warto poświęcić na to odrobinę czasu, ciastka przewiązać tasiemką, owoce podać w ślicznej miseczce itd. Zdecydowanie wyznaję zasadę, że jemy również oczami.

 Laptop plus dostęp do Wi-Fi;)



Ekhm... No cóż tu dużo ukrywać, ja prawie zawsze gotuję z komputerem;) Znajduję w sieci jakieś przepyszne przepisy, kładę laptop na blat i zaczynamy. Doszło do takiej parodii, że moje dziecko jest święcie przekonane, iż to konieczny i stały element gotowania. I kiedy sama bawi się w kuchareczkę i używa swojej drewnianej kuchenki, to kilkakrotnie podejrzałam jak stawia na niej swojego plastikowego laptopa i rozpoczyna zabawę. Nie muszę dodawać, że wygląda to komicznie? Tak to jest jak się ma matkę, co jak w przepisie piszą, że ma być przyprawy 1/5 łyżeczki to idealnie tą 1/5 wyliczam, bo się boję, że inaczej danie mi nie wyjdzie. Za grosz inwencji i luzu. Ech... Dobrze,  ze Pan mąż ratuje sytuację i wykazuje się wręcz mistrzowską kreatywnością kulinarną.

Te moje pięć punktów, to takie naprawdę moje kuchenne niezbędniki. Jak sami widzicie wcale nie potrzeba mi wiele. Blender, miska do piekarnika, Internet i zawsze coś wyczaruję, i jeszcze słomką ozdobię i na melaminie podam;) A tak poważnie mówiąc to warto sobie to gotowanie umilać. Otaczać się pięknymi przedmiotami, od razu do tej kuchni chętniej się będzie wchodzić. A czego w Waszej kuchni nie może zabraknąć? Piszcie koniecznie!

Zawsze nie my...

$
0
0









Znów ta chwila z dnia wyrwana by móc choć kilka zdań napisać. Tyle obrazów w głowie... Lubię jak mi w domu jedzeniem pachnie, jak ciepłą zupę do misek rozlewam... 
Tańczymy, tańczymy do utraty tchu. Ja i On - mój syn. Następnie odbieram Maję z przedszkola, buzia Jej się nie zamyka. Opowiada o Paniach, o kółku graniastym, nowej zabawce, którą znalazła. Idziemy tak, trzymam Ją za rączkę, drugą ręką ściskam wózek z Antkiem. Idziemy powoli, nieśpiesznie. Przystajemy co chwila, bo tu coś rośnie, tu po krawężniku można chodzić, tu po murku się wspiąć, a na ziemi kolorowe liście. "Jest tak jak obiecałaś Mamusiu, poszłam do przedszkola wtedy, kiedy liście zaczęły z drzew spadać.."

Później w głowie jakieś słowa zaczynają mi się układać, gdzieś między jedną łyżką zupy a drugą. Między drzemką Antka i wspólnym układaniem puzzli z Mają. Mąż się ze mnie śmieje, że w końcu książkę powinnam napisać. Lubię w Nim to, że  bardziej we mnie wierzy niż ja w siebie samą. Fajna jest ta miłość. Taka ciepła, bliska...

Liście na wietrze wirują, od rana deszcz mnie wita. Sąsiadka do drzwi puka, telefon bez przerwy dzwoni. A mi tak dobrze. Tak dobrze w tej codzienności z tych małych rzeczy utkanej. Czasami czuję się jak w takim bezpiecznym kokonie i choć człowiek zmęczony, niewyspany, i choć nieraz tęsknię za czymś odległym, to jednak kocham ten mój kokon nad życie... Choć z drugiej strony nie lubię tego sformułowania "nad życie", bo przecież to właśnie życie jest najważniejsze. Życie z nimi tu i teraz, życie każdego z nas.

Film ostatnio z mężem oglądaliśmy. Za oknem deszcz dudnił, woda po tarasie spływała. W domu tak ciepło, bezpiecznie... I największe wrażenie w tym filmie poboczny wątek na mnie zrobił. Była rodzina. Był On, Ona, Dziewczynka piękna i Maleństwo w brzuchu. Była rodzina szczęśliwa, uśmiechnięta, z tysiącem małych trosk i jeszcze większą ilością radości. Tylko, że tej rodziny...mogło zaraz już nie być. On miał białaczkę. Takie to przecież nierealne, tacy młodzi, uśmiechnięci, dobrze, że to tylko film. Tylko, że w życiu częściej to się zdarza niż się nam wydaje. Ale zawsze gdzieś obok, zawsze nie u nas, zawsze nie my...

Ludzie sobie takie stwarzają problemy. Tak bardzo nie doceniają zwyczajności. A przecież... To możesz być Ty, ja i On. To może przyjść w najmniej oczekiwanym momencie. Dlatego warto się tą ciepłą zupą pozachwycać, co się ją mogło w spokoju myśli zjeść. Z dzieckiem potańczyć, z drugim porozmawiać. Do męża przytulić jakby ostatni raz, do przyjaciółki zadzwonić. Dostrzec w najdrobniejszej rzeczy szczęście zaklęte. Bo przecież...

Bo przecież mogę żyć. Bo w mojej rodzinie Jest On i ja, i maleńcy Oni i... I tylko to. Jakaż to magia.

Jesień przyszła. Tak czuję. Jesień przyszła, kup sobie kalosze, po kałużach pobiegaj.
Pomyśl sobie jak pięknie jest żyć... I już dzisiaj doceń wszystko, bo jutro...
Jutro może być zupełnie inne.









Domowe zmiany i szydełkowe marzenie.

$
0
0
jesienne aranżacje

jesień dynia


koc szydełko

koc szydełko kwadratysuszona hortensja

Miałam taki świetny pomysł na post!.. Miał być o tym jak zatrzymać w domu lato. Wiecie rożne aranżacje, zdjęcia, że jeszcze kwiaty, kolorowe poduszki itd. Tylko co ja będę ściemniać, jak ja już całą sobą czuję, że jesień przyszła. I ta jesień do domu mi się wpycha. Lato z każdego kąta wygania. Śliwki dojrzałe na stół serwuje, ciepłe koce na wierzch każe wyciągać, hektolitry herbaty pić. A wieczorami świece palić. I gdzie tu lato, jak w Home on the Hill tylko jesienne przygrywają już nuty. Jeszcze taki cudowny prezent dostałam, idealny na chłodniejsze wieczory... Nie ma więc zmiłuj, witamy nową porę roku w naszych progach.

Każda nowa pora roku niesie ze sobą zmiany w domu. Lubię go dostosowywać do tego co za oknem. Latem otaczam się pastelami, kolorowymi, zwiewnymi dodatkami, kwiatami wszędzie. Jesień zaś w naszym domu jest dużo spokojniejsza. Jesień to naturalne materiały, to ciepłe koce, pledy. Ogrom poduszek i wrzos w doniczkach. Jesień to świece i książki czytane do późna. To wyciąganie ulubionych kubków na wierzch, co by się herbaty rozgrzewającej napić, to więcej pichcenia w kuchni. To czas ciepłych skarpet i długich spacerów.

koc robiony na szydełku


Chętnie napisałabym, że to również czas szydełkowania i ogólnie robótek ręcznych, ale mam do tego dwie lewe ręce. I fakt, że jestem leworęczna niczego tutaj nie zmienia;) A mi się tak marzy żeby móc sobie samej grube koce dziergać, ocieplacze na kubki tworzyć, poduszki szyć takie jak mi się zamarzą. Ba! Choćby i samej Ślubnemu szalik zrobić. A tu ani ocieplacza, na kubek, ani szalika, bo nie umiem i koniec. Ale! Jedno co w życiu mam, to na pewno szczęście do ludzi. I od tych ludzi masa dobrego mnie spotyka. Ot tak po prostu.

Uwielbiam ten mój blog, bo dzięki niemu mogę Was poznawać bliżej. Dostaję od Was mnóstwo maili, słów. Opowiadacie mi przeróżne historie. Odkrywam też w tym wirtualnym świecie kolejne cudowne miejsca. Miejsca pachnące domem, pasją i ciepłem. I to moje szczęście znów się uśmiechnęło. Bo wiecie ja miałam ciągle takie małe marzenie żeby jesienią móc się takim naprawdę domowym kocem okrywać. Takim ręcznie robionym, z czyiś pozytywnych myśli utkanym. I nie wiem, czym sobie zasłużyłam, ale dostałam właśnie takie cudo w prezencie. Nawet sobie nie wyobrażam, jaki ogrom pracy Iwonkamusiała w ten koc włożyć. Ale w ogóle mam wrażenie, że to Kobieta, co to Jej się praca w rękach pali. A żebyście słyszeli jaki Ona ma cudownie ciepły i energiczny głos! Zresztą zerknijcie na Jej blogaMy creamy dream, jakie Ona same genialne rzeczy tworzy. Oj wzdycham lekko zazdrością, bo też bym tak umieć chciała. Ale najbardziej to ja wzdycham z zachwytu do tego koca, co mi już w ogóle jesienią pachnie.

blog o wnętrzach

I jak tu się tym życiem nie cieszyć, jak wiecznie coś miłego się dzieje!:) Rozgościła się jesień w moim domu, na fotelu rozsiadła, na kanapie rozłożyła, a mi tak z nią dobrze. Ciepłym kocem otulona, z kubkiem herbaty w ręku pozdrawiam Was serdecznie, oby i u Was dziś uśmiech gościł!








-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jeśli spodobał Ci się ten post, to zajrzyj również tutaj:



Gdzie szukać wnętrzarskich inspiracji? - moje ulubione blogi, strony i katalogi.

$
0
0
gdzie szukać wnętrzarskich inspiracji?
Gdzie szukać wnętrzarskich inspiracji?
Coraz więcej osób interesuje się wystrojem wnętrz, przykładamy większą uwagę do tego jak mieszkamy, próbujemy te nasze gniazdka odmieniać, przerabiać. Warto się inspirować, podglądać rożne style, projekty, przenosić do siebie jakieś fajne pomysły. Gdzie konkretnie szukać takich wnętrzarskich inspiracji? Podpowiedzi znajdziecie w dzisiejszym poście.

Mamy dostęp do pięknych produktów rożnych marek. Powstała masa cudownych internetowych sklepów. Warto też próbować stworzyć coś samodzielnie, to zawsze ogromnie cieszy. Ale jeśli brakuje nam pomysłu na to nasze wnętrze, bądź po prostu chcielibyśmy zobaczyć jakie inni mają propozycje, to gdzie najlepiej zajrzeć? Ja mam kilka takich ulubionych miejsc, które są wręcz przesycone inspiracjami, do których zawsze zaglądam i od razu wpada mi do głowy mnóstwo pomysłów.

Blogi


Blogosfera to kopalnia inspiracji, fantastycznych projektów, mnóstwo wyszukanych perełek. Na wielu blogach wnętrzarskich czuć prawdziwą pasję. Wchodzę tam, nasycam się atmosferą, podglądam jakby przez dziurkę od klucza i inspiruję się ile wlezie. Najważniejsze to jednak przenosząc jakieś pomysły do siebie, nadać im własnego charakteru. Zrobić coś po swojemu. 

Jeśli chodzi o takie moje ulubione wnętrzarskie miejsca w sieci, to mogę je podzielić na polskie i zagraniczne.

Inspirujące polskie blogi o urządzaniu wnętrz


Lovingit.pl - to po prostu jedna wielka kopalnia wiedzy, zdjęć, inspiracji. Mnóstwo kadrów każdego stylu, pełno genialnego materiału.

Anicja's White Space - lubię ten blog, bo jest taki bardzo ciepły, domowy. Ania ma mnóstwo fantastycznych pomysłów, uwielbiam Jej styl, zdjęcia, kreatywność.

Tak naprawdę jest cała masa fantastycznych polskich blogów, które lubię podglądać, gdzie można znaleźć mnóstwo fajnych inspiracji jak choćby u Oli z Ozebrze czy Asi z Green Canoe. Myślę, że najlepiej po prostu zajrzeć na stronę zrzeszającą polskich blogerów wnętrzarskich i poprzeglądać sobie wszystkie blogi w poszukiwaniu inspiracji.


Inspirujące zagraniczne blogi o urządzaniu wnętrz


Vibeke Design - to mój ukochany blog. Masa cudownych zdjęć, inspiracji. Przegadałam go już wzdłuż i wszerz kilkakrotnie, i zawsze znajduję coś nowego, pięknego. Uwielbiam Autorki podejście do swojego domu, Jej aranżacje, to prawdziwe cuda. Nawet jeśli nie przepadacie za skandynawskim stylem, to musicie tu zajrzeć koniecznie, choćby po to by zobaczyć jak piękne można robić zdjęcia.

apartmenttherapy.com - tu znajdziecie dużo fajnych pomysłów, porad, wnętrzarskich metamorfoz. Warto wczytać się w ta stronę, poprzeglądać.

alvhemmakleri.se - to nie do końca sam blog, a raczej portal z nieruchomościami;) Ale tu jest po prostu taka masa inspiracji, tak piękne domy, mieszkania, że gdybym tylko miała czas, to mogłabym tą stronę przeglądać godzinami.

Wnętrzarskie portale

Szukając pomysłów na urządzenie swojego wnętrza warto zaglądać na przeróżne portale. Masa porad, fajnych artykułów, wszystko dostępne online, szkoda nie korzystać;)

Moje ulubione to: 

(Nawet mieliśmy przyjemność kiedyś tu gościć;) ----> pokój Mai)


( Tu też możecie znaleźć nasze mieszkanie)

 

Wnętrzarskie gazety


Chcąc pięknie urządzić swój dom, warto zajrzeć do rożnych gazet. Można odnaleźć tam ciekawe domy, zdjęcia, najróżniejsze kreatywne aranżacje i pomysły na DIY.

Weranda CountryJestem od tej gazety uzależniona. Od dawna zbieram każdy numer. Bo ja ogólnie jestem maniaczką pięknych zdjęć i aranżacji, a ich  w tej gazecie jest pod dostatkiem.


Lubię również zaglądać do Moje mieszkanie, często pokazują w tej gazecie naprawdę ciekawe wnętrza, również rożnych wirtualnie znanych mi blogerów;)

Katalogi zagranicznych marek


To niesamowite ile fajnych pomysłów i inspiracji można znaleźć w różnych katalogach. Bo oprócz prezentowania swoich produktów, zamieszczają masę cudownych zdjęć, aranżacji, naprawdę idzie się zakochać. Obejrzyjcie sobie poniższe katalogi  i sami powiedzcie jest czym się inspirować, czyż nie?;)

http://ipaper.ipapercms.dk/IbLaursen/IbLaursenAWUK/
http://www.bloomingville.com/info/AW15-Catalog_1413l2.aspx
http://catalogue.greengate-imagebank.dk/GGAutumnWinter2015/

Otoczenie



Najważniejsze zaś szukając inspiracji do swojego domu to być uważnym na otoczenie. Pomysły tak naprawdę może znaleźć wszędzie. Na łonie natury, w parku, w mieszkaniu przyjaciółki. Czasami jakaś rzecz nas natchnie, tak jak było na przykład u nas z deską znalezioną nad morzem. Różne pomysły na dekoracje, aranżacje są po prostu na wyciągnięcie ręki, trzeba się tylko na nie otworzyć. 






Kiedy mam chwilę wolnego czasu to bardzo lubię zaglądać na strony, które Wam wymieniłam, przeglądać gazety, podziwiać piękne zdjęcia i wnętrza. Warto czerpać różne pomysły, przenosić do siebie to co nam pasuje, zmieniać pod swój dom, inspirować się i robić po swojemu. Mam nadzieję, że te różne moje źródła inspiracji przydadzą Wam się i znajdziecie tam wiele fantastycznych wskazówek i pomysłów. Napiszcie tez koniecznie gdzie Wy zaglądacie, chętnie poodkrywam nowe miejsca:)

_________________________________________________________________________________________ 
_________________________________________________________________________________________ 

Proste przepisy i kuchenne dodatki ratujące przed jesienną chandrą!

$
0
0
proste jesienne przepisy

Nie wiem czemu, ale zawsze na jesień w naszym domu jakoś lepiej się gotuje. Sporo czasu w tej kuchni spędzamy, bardziej przykładamy się do tego co jemy. Jesienią jakoś magicznie jest więcej czasu na wszystko. Tym gotowaniem też ratujemy się przed chandrą. Mimo, że bywają dni kiedy za oknem jest szaro i deszczowo, to jak zje się coś tak pysznego, to od razu humor się poprawia. Dziś mam więc dla Was kilka propozycji  jesiennego menu. Jestem pewna, że Wam również zasmakuje! Oprócz tego przygotowałam zestaw pięknych i przydatnych dodatków, które sprawią, że gotowanie będzie jeszcze milsze.

Mój mąż wchodzi do kuchni po czym znika, choć nie zupełnie, bo przecież mamy aneks, ale jest tak pochłonięty tym gotowaniem jakby go nie było, a później... Później się rozpływam. Jak jest taki dzień, kiedy za oknem deszcz, kiedy kompletnie nic, ale to nic Wam się nie chce, a humor od rana gorzej niż podły to wtedy sięgnijcie po ten przepis! Sięgnijcie koniecznie, a gwarantuję Wam, że świat od razu zrobi się lepszy;)

Gulasz z  dyni, podany z plackami ziemniaczanymi


gulasz z dyni

Jakże ja lubię smak dyni, nic tak mocno mi jesienią nie pachnie jak własnie to warzywo. Już nieraz pisałam o tym, że mogłabym ją jeść pod każda postacią. Ale pod tą dzisiejszą smakuje mi niebywale dobrze. Pyszny aksamitny sos, kruche mięso i chrupiące placki ziemniaczane to mój wybór na nadchodzącą jesień:)

Potrzebujemy:
Na gulasz:
1 kg dyni bez skóry i miąższu
0,5 kg filetu z piersi kurczaka
1 cebula
2-3 ząbki czosnku
0,5 l bulionu
pół szklanki śmietanki 30%
sól, pieprz
Parmezan lub Gran Padano do posypania dania

Na placki ziemniaczane:
0,5 kg obranych ziemniaków
ćwierć cebuli
1 jajko
3 łyżki mąki
sól, pieprz

Wykonanie:
Obraną dynię pokroić w kostkę, kurczaka w kawałki na gulasz, a cebulę drobno posiekać. Na garnku z grubym dnem rozgrzać dwie łyżki oleju lub oliwy wraz z drobno pokrojonymi kawałkami czosnku. Po chwili wrzucamy cebulę, gdy się lekko zeszkli dokładamy kurczaka i całość przyprawiamy solą i pieprzem. Gdy kurczak się zarumieni, do garnka dokładamy kawałki dyni i smażymy ok. 2-3 min. Następnie całość zalewamy bulionem i gotujemy na wolnym ogniu przez ok. 40 min. W międzyczasie szykujemy placki ziemniaczane. Obierane ziemniaki i cebulę trzemy na tarce. Jeden ziemniak na małych oczkach, drugi na większych i tak na przemian. Gdy utrzemy wszystkie ziemniaki, masę należy odsączyć z nadmiaru wody. Następnie dodajemy jedno jajko oraz ok. 3 łyżki mąki oraz doprawiamy solą i pieprzem. Mieszamy całość i smażymy placki na dobrze rozgrzanej patelni. Gdy nasz gulasz jest już gotowy dodajemy śmietankę i zwiększamy ogień celem zredukowania sosu, tak aby był dość gęsty. W razie potrzebny gulasz należy doprawić solą i pieprzem. Następnie gotowy gulasz układamy na wcześniej usmażonych plackach ziemniaczanych i całość posypujemy tartym parmezanem.
_____________________________________________________________________________________________________
Z dynią polecam Wam jeszcze to danie, jest pyszne!
jesienny kurczak z dynią i kurkami

Nasza nowa dieta, kulinarny guru i przepis na Kaszę jaglaną z kurkami i jajkiem sadzonym.



Ostatnio postanowiliśmy też trochę zadbać o naszą dietę. Być bardziej uważnym na to co jemy, ograniczyć niezdrowe składniki, wprowadzić jeszcze więcej warzyw i owoców, ale przede wszystkim kasz. Bo ja całe życie byłam przekonana, że kaszy po prostu nienawidzę! No nie znoszę i nic mnie do niej nie przekona. Aż.... Przekonało mnie smakowite zdjęcie z Kwestii smaku;) No niebo w gębie! I choć przepis nie mój, to muszę się nim z Wami podzielić, bo uwierzcie mi, że pięć minut roboty, danie lekkie, zdrowe i naprawdę ogromnie smakowite.


danie z kaszy jaglanej

Potrzebujemy:
pół szklanki kaszy jaglanej
szklankę wody
200 g kurek
2 jajka
pół cebuli
garść posiekanej natki pietruszki
starty ząbek czosnku
przyprawy (sól, pieprz, kurkuma)
oliwa

Wykonanie:
Dwukrotnie przelać kaszę wrzątkiem i następnie ugotować: wsypać do rondelka i gotować przez ok 15 min na małym ogniu aż kasza wchłonie całą wodę i będzie miękka. Przełożyć kaszę na duży talerz i rozdrobnić widelcem, ostudzić, doprawić solą, pieprzem i skropić oliwą.
Kurki umyć pod bieżącą chłodną wodą, osuszyć. Posiekać natkę, cebulę, zetrzeć czosnek.
Na patelni roztopić łyżkę masła lub oliwy i zeszklić cebulę, pod koniec dodać starty czosnek i chwilę razem podsmażać. Dodać kurki i smażyć na większym ogniu przez około 3 minuty często mieszając. Doprawić solą, pieprzem, następnie dodać kaszę i smażyć razem przez około 2 minuty, dodać natkę i smażyć jeszcze przez minutę.
Na oddzielnej małej patelni usmażyć na maśle lub oliwie jajka sadzone, doprawić solą, pieprzem, położyć na kaszy i podawać.


kasza jaglana z kurkami

Przepis pochodzi z Kwestii Smaku, my go tylko troszkę zmodyfikowaliśmy pod siebie;)

Moim zaś nowym kulinarnym guru jest Jadłonomia. Uczciwie mówiąc o kuchni wegańskiej za wiele wcześniej nie wiedziałam. Nieraz się zastanawiałam, co Ci weganie tak naprawdę jedzą?... Aż w końcu weszłam na tego bloga i okazało się, że jedzą znacznie lepiej niż ja;) Polecam Wam zwłaszcza meksykański krem kukurydziany. Przepis naprawdę szybki w wykonaniu, a smak to istna poezja:)

A na deser ciasto jaglane i jest pięknie!)


Ciasto z kaszy?... No nie wiem. Ale z drugiej strony skoro ma być zdrowo, a zarazem bez słodkiego żyć nie potrafią, to może jest to jakaś alternatywa?.. Okazało się, że jak najbardziej i w dodatku przepyszna! Ciasto jest niesamowitetakie lekkie, inne, niezwykle smakowite. Zresztą pół blachy zniknęło jeszcze gdy było ciepłe;p


ciasto z kaszy jaglanej

Potrzebujemy:
szklanka kaszy jaglanej
2 szklanki wody 
szczypta soli 
100 ml oleju rzepakowego 
5 jajek
szklanka mleka
3 łyżki kakao  
3/4 szklanki cukru 
dwie duże garście dowolnych, posiekanych bakalii 

Wykonanie:
Kaszę dwukrotnie przelewamy wrzątkiem, następnie przekładamy do garnka, zalewamy dwiema szklankami wody, solimy, gotujemy ok 15 minut na małym ogniu, bez przykrycia. Lekko studzimy i miksujemy blenderem na papkę. Następnie trzeba przełożyć do miski i dodać po kolei wszystkie składniki, na końcu bakalie. Wymieszać mikserem lub dobrze łyżką. Piekarnik ustawić na 160 stopni. Blaszkę ok. 20x 25 cm wyłożyć papierem do pieczenia, przełożyć masę do formy. Piec ok. 45 minut. (Ja piekłam ok 60 min i całkowicie zastygło mi dopiero po wystygnięciu) Wyjąć z piekarnika, po ostygnięciu pokroić w kostkę.

Przepis pochodzi z bloga Niebo na talerzu
_____________________________________________________________________________________________________Jeśli chodzi o słodkości to przypominam Wam też o pysznym cieście ze śliwkami, które serwowaliśmy Wam zeszłej jesienni:)
ciasto ze śliwkami

Kuchenne akcesoria


Gotując warto zadbać o oprawę. Uwielbiam piękne naczynia, przydatne kuchenne akcesoria, śliczne ręczniki. Poniżej więc kilka perełek, które udało mi się odnaleźć, chętnie widziałbym je wszystkie w moje kuchni. 

stylowe kuchenne akcesoria

Sami powiedzcie, czyż nie smakowicie tu się zrobiło?:) Naprawdę polecam te wszystkie dania, jestem pewna, że będą Wam smakować. Jakie zaś Wy macie zdrowe i sprawdzone przepisy?  Jakie smaki u Was królują? Podzielcie się jesiennymi przepisami, niech nam tu księga pyszności powstanie!:)

Mieszkanie na parterze - plusy i minusy.

$
0
0
mieszkanie na parterze - plusy i minusy
mieszkanie na parterze opinieparter z ogródkiem
taras biały

Ostatnio przez przypadek trafiłam na jakieś forum internetowe gdzie wszyscy jak jeden mąż stanowczo odradzali kupowania mieszkania na parterze. W dodatku prześcigali się w opowieściach jak to jest strasznie, najgorzej i w ogóle takie historie w stylu z piekła rodem. Następnie przeczytałam artykuł o tym, że takie mieszkania na dole to nienajlepsza inwestycja, bo później bardzo ciężko jest je sprzedać, gdyż jest na nie najmniejszy zbyt. I tak zaczęłam się nad tym zastanawiać, konfrontować te wszystkie rzeczy, które przeczytałam z naszą rzeczywistością i stwierdziłam, że napiszę jak to wygląda z naszej perspektywy, wypiszę wszystkie plusy i minusy mieszkania na parterze.

Już jakiś czas temu pisałam Wam jak to jest nam na tym naszym parterze. Cieszę się, że podejmując decyzję o kupnie naszego mieszkania nie trafiłam na te wszystkie fora, artykuły itd., bo nie wiem czy po ich przeczytaniu byłabym tak odważna i zdecydowała się na nie. I wiem już teraz, że mogłabym później tego ogromnie żałować. A jak jest? Co jest dla nas najważniejsze, a jakie są minusy tego typu mieszkań patrząc z naszej perspektywy? Zaraz postaram się Wam o tym dokładnie opowiedzieć. Miejcie tylko na uwadze, że piszę o mieszkaniu w nowym budownictwie, gdzie te partery też wyglądają trochę inaczej niż w blokach z wielkiej płyty.

Mieszkanie na parterze - plusy i minusy


Ogródek


Nie ma co ukrywać, że to właśnie wizja własnego ogródka skłoniła nas do kupienia takiego mieszkania. I naprawdę nie potrafię już sobie wyobrazić żeby mogło go nie być. Niejednokrotnie rozmawialiśmy z mężem, że jeśli mielibyśmy kiedyś gdziekolwiek się przeprowadzać to tylko na dom, bo nie wyobrażamy sobie mieć nawet i większego mieszkania, ale gdzieś na piętrze bez ogrodu. To niezwykły komfort móc rano jeść śniadania na świeżym powietrzu, mieszkając na osiedlu mieć gdzie sadzić kwiaty, drzewka. Nasze dzieci mają własną piaskownicę, Maja w ogródku spędza każdą wolna chwilę, Antek to najczęściej właśnie tam ucina sobie drzemki w ciągu dnia. Oczywiście, ze nasz zakątek zieleni jest niewielki, ale naprawdę to i tak cudowny luksus go mieć i nie wierzcie nikomu, kto mówi, że takie coś to całkowicie bezsensu. Kiedy zastanawialiśmy się czy kupować to mieszkanie, spotkaliśmy się z opiniami żeby dać sobie z tym ogródkiem spokój, że to tylko taki wabik deweloperów, a potem i tak się z tego nie korzysta, zero intymności itd., Ale to całkowita nieprawda! W sezonie wiosenno-letnim spędzamy tam więcej czasu niż w domu! O intymność też sobie zadbaliśmy, bo postawiliśmy na całej długości pergole i nie ma jak do nas zajrzeć, mimo, że nasz ogródek jest od strony ścieżki do drugiego bloku. Uwielbiam nasz taras, bujaną huśtawkę, nasze leniwe dni spędzane na świeżym powietrzu. Oczywiście kupując takie mieszkanie trzeba dobrze wszystko sprawdzić. Słyszałam o wspólnotach, w których nie pozwalają się odgradzać, budować sobie tarasów itd. i to byłby dla mnie rzeczywiście duży problem, bo kwestia intymności jest dla mnie ogromnie ważna. Po drugie dzięki temu, że jestem ogrodzona to ciężej zajrzeć w nasze okna, a tak bylibyśmy, co dużo ukrywać, całkowicie na widoku.

Opłaty


Jeśli chodzi o opłaty, a w głównej mierze ogrzewanie, to jest drożej, nie ma co się oszukiwać. Inni moi sąsiedzi mieli nadpłaty, my na parterze niedopłatę... Kwestia tego, że w zimę urodził się Antoś i grzaliśmy bardzo dużo, bo małemu na początku było cały czas strasznie zimno, ale mimo to zdaję sobie sprawę, że tak czy siak jest to zimniejsze mieszkanie niż na górze. My mamy pod nami piwnicę, nie ma kto nas dogrzewać, to my wysyłamy ciepło innym;) Na szczęście nie są to jakieś dramatyczne różnice i tłumaczę sobie to w ten sposób, że za tę dodatkową przestrzeń za oknem mogę zapłacić te kilkadziesiąt złotych więcej miesięcznie. Ale decydując się mieszkanie na parterze na pewno trzeba mieć to na uwadze. Za to, jeśli chodzi o wodę, to nie odczuwamy w ogóle różnicy. Nasz ogródek ma ok 60m2, wiec przy takiej powierzchni naprawdę podlewanie nie kosztuje za wiele, to już więcej napełniania latem baseniku dla dzieci;)

Brak schodów, dwa wejścia do domu


Mieszkania na parterze ma jeden zasadniczy plus; brak schodów. Nawet sobie nie wyobrażacie, jakie to było szalenie wygodne podczas remontu! Wnosiliśmy wszystko przez ogródek, nie musieliśmy niczego dźwigać do góry, męczyć się na za małej klatce, po prostu komfort, jakich mało. Ale to nie chodzi tylko i wyłącznie o przeprowadzkę, to jest też niezwykle wygodne na co dzień. Nie muszę nigdzie znosić wózka, nie mam problemu z ciężkimi siatami itd. I jakoś wydaje mi się, że łatwiej wyjść z domu, kiedy nie trzeba pokonywać tylu pięter. Będąc na placu zabaw z Mają, co chwile latam po coś do domu, bo to pić jej się chce, albo zapomniałam smoczka dla Antka itd., a że mamy furtkę od ogródka niedaleko placu, to jest to po prostu sekunda i nie ma z tym żadnego problemu. Nieraz moje sąsiadki powtarzają jak mi tego zazdroszczą, bo one też biegają tak jak ja do domu, tylko, że one muszą góra, dół i zajmuje im to znacznie i więcej czasu.

Okna


No cóż szeroko otwarte, niczym nieprzysłonięte okna to jednak nie jest domena mieszkań na parterze. Chcąc zachować intymność, jakieś poczucie komfortu itd. trzeba się co nieco osłaniać. My postawiliśmy na drewniane żaluzje i sprawdza się to u nas doskonale. Od strony ogródka gdzie mamy większość okien też na szczęściem możemy bardziej się odsłonić dzięki temu, ze zdecydowaliśmy się na płot. Ale nie ma co ukrywać do mieszkań na dole dużo łatwiej zajrzeć. Choć z drugiej strony wiadomo jak to jest z mieszkaniami na osiedlu, to właściwie na żadnym piętrze nie ma w stu procentach intymności. Okna wychodzą na okna, balkony naprzeciw siebie itd., więc, u kogo nie bywam to i tak każdy jakoś się zasłania, albo narzeka, że sąsiad w okno mu zagląda;) Czasami się śmieje, ze my przez ten nasz ogródek i to, że jesteśmy w dole, mamy więcej intymności niż Ci na górze. Ale wszystko zależy też od układu i usytuowania mieszkania, trzeba to wszystko wziąć pod uwagę decydując się na nie.

mieszkanie na parterze z ogródkiem


Włamania

 

Najczęstszym argumentem przeciw mieszkaniom na parterze są włamania. Jasne, statystyki są nieubłagane i nie ma co ukrywać, że najczęściej włamują się na parter. Ale też prawda jest taka, że jak mają Cię okraść to mogą to zrobić wszędzie. Moi rodzice mieszkają na poddaszu, na trzecim piętrze kamienicy i też się do nich niestety włamali. Stwierdziliśmy więc, że nie będziemy rezygnować z mieszkania z obawy przed tym, że kto może nas okraść, bo nie ma na to reguły. Dodatkowo na nowych osiedlach często jest monitoring, w okna można sobie założyć dodatkowe zabezpieczenia, można założyć alarm itd., opcji dostępnych jest masa. Myślę więc sobie, że nie ma też co wyolbrzymiać i się za nadto bać, bo tak patrząc z wielu rzeczy moglibyśmy rezygnować, bo przecież może ktoś na nas napaść, nas zaatakować, okraść itd.

Namiastka domu


To co dla mnie jest najpiękniejsze to to, że mieszkając na parterze mamy taką namiastkę domu. Okno na taras zawsze szeroko otwarte, w wazonach kwiaty z własnego ogródka, zieleń włażąca nam do mieszkania, to zdecydowanie rzeczy, które sprawiają, ze za nic w świecie nie chciałabym wyżej mieszkać. Jasne u góry często jest piękny widok, panorama miasta, korony drzew itd. ja za to przez okno widzę swój zakątek zieleni, biały taras i Majkę, która bawi się na pobliskim placu zabaw;)

Decyzja o kupnie mieszkania nigdy do najprostszych nie należy. Trzeba zawsze przeanalizować wszystkie plusy i minusy, zastanowić się nad tym co lubimy, jak chcemy spędzać czas, co jest dla nas odpowiednie. Nie ma też, co w ciemno słuchać opinii innych, sugerować się negatywnymi komentarzami. Z moich obserwacji wynika, że najgorzej o mieszkaniu na parterze mówią Ci co... mieszkają na wyższych piętrach;) Zaś wszyscy "parterowicze" jakich znam są zachwyceni. Mieszkanie na dole to dodatkowa zielona przestrzeń, to namiastka domu, ale to też trochę wyższe opłaty i być może mniejsze poczucie bezpieczeństwa. Jednak, jeśli marzy Wam się móc wypić poranna kawę na własnym tarasie, nie biegać z siatkami na wysokie pietra i macie małe dzieci, które najchętniej spędzałyby cały dzień na świeżym powietrzu, to nie wahajcie się, nie patrzcie na opinie innych, tylko zróbcie to serce Wam podpowiada. My tak zrobiliśmy i do dziś sami sobie za tą decyzję dziękujemy.

taras styl skandynawski

mały ogród
przydomowy ogródek

blog lifestylowy
blog o wnętrzach
__________________________________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________________________________

Jeśli chcesz być z nami na bieżąco, znajdź nas na Instagramie!

Drobne przyjemności (4)

$
0
0
polecamy książkę film

Drobne przyjemności to cykl, w którym  polecam Wam jakieś pyszne przepisy, dobre książki, świetne filmy i rzeczy, które potrafią sprawiać radość. Lubię w tej codzienności pochylać się nad drobiazgami, rozpieszczać małymi rzeczami, które w prosty sposób wywołują uśmiech. Stąd pomysł  na to, aby się tym z Wami dzielić i zachęcać do tego byście codziennie zrobili dla siebie coś miłego.
_______________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________________________________________

Kolejną porcję przyjemności Wam niosę. Muszę przyznać, że już samo szykowanie postów z tego cyklu sprawia mi dużo radości. Sądzę, że to co dziś Wam polecam, świetnie nadaje się na długie jesienne popołudnia i wieczory. Warto znaleźć dla siebie choć chwilę, zaszyć się pod kocem z dobrą książką, obejrzeć fantastyczny film i porozpieszczać się trochę, choćby i kulinarnie. 

Drobne przyjemności - czas start!

Do poczytania...


Dzisiaj mam dla Was dwie dość mroczne pozycje, za to niezwykle trzymające w napięciu. Szczerze mówiąc nigdy nie sądziłam, że przeczytam coś tego autora. Lubię kryminały, czasami nawet mąż namówi mnie na jakąś lekką fantastykę, ale horrory, to już na pewno nie dla mnie. Stephen King postanowił jednak nieco zmienić styl swoich dotychczasowych książek i wydał dwa kryminały. Oba pełne emocji, lekko przerażające, niezwykle dobre. Dlatego jeśli lubicie czasami sięgnąć po coś z dreszczykiem, to ja Wam szczerze poniższe książki polecam!

Pan Mercedes Stephen King - Książka niezwykle dynamiczna, pełna zwrotów akcji i skrajnych emocji. W środkowym Zachodzie panuje olbrzymie bezrobocie. Kiedy zostało ogłoszone, że są wolne miejsca pracy, ludzi ustawiali się już w nocy w kolejce, aby zgłosić swoją kandydaturę. Przed świtem, na zimnie czekała tam niewyobrażalna ilość osób. Nagle zobaczyli światła samochodu, który jechał z dużą prędkością. Jechał...wprost na tłum czekając ludzi. Pan Mercedes to opowieść o szalonym mordercy, o wyścigu z czasem i cierpieniu. To trochę gra w kotka i myszkę, to psychologiczne podchody. Sięgnijcie po tę książkę naprawdę warto!


"Znalezione, nie kradzione" Stephen King  - to nie jest całkowicie kontynuacja "Pana Mercedesa", ale rzecz się dzieje w tym samym miejscu, a przez strony książki niekiedy przewijają się również bohaterzy, których poznaliśmy w poprzedniej powieści Kinga. Co by było gdyby udało Ci się odnaleźć skarb? A tym skarbem oprócz pieniędzy byłyby nigdy niewydane do tej pory książki? Notesy równo zapisane przez słynnego pisarza,  który został brutalnie zamordowany? I gdzie jest ten, który zakopał skarb? Czy to właśnie On zabił pisarza? Cudownie byłoby znaleźć skrzynię wypełnioną pieniędzmi i cennymi skryptami, gorzej jednak, jeśli morderca po trzydziestu pięciu latach wychodzi z więzienia i ten swój skarb pragnie odzyskać....

Do zjedzenia...


Lubię biesiadować, jeść i tym jedzeniem się delektować. Odkrywać rożne połączenia smakowe. Kuchnia zdecydowanie łączy ludzi. Ostatnio byliśmy z moim mężem w hiszpańskiej restauracji, gdzie zaserwowano nam bataty. Były przepyszne, idealnie komponowały się z mięsem i sosem szpinakowym. Postanowiliśmy więc ten składnik na stałe przenieść do naszej kuchni. Poniżej nasza wariacja, ekhm no dobra...wariacja mojego męża, pełna warzywnej salsy, pysznego kruchego mięsa i to wszystko idealne połączone z batatem. PYCHA!!:))

Pierś z kurczaka z salsą pomidorową, liśćmi szpinaku na pieczonym batacie.


Pierś z kurczaka z salsą pomidorową, liśćmi szpinaku na pieczonym batacie.Składniki na 2-3 porcje:
0,5 kg filetu z piersi kurczaka
0,5 kg batatów
łyżka koncentratu pomidorowego
pół łyżki miodu
sól, chilli, papryka ostra mielona
kilka płatków sera Gran Padano lub innego
Oliwa z oliwek
Dip do ziemniaków:
pół szklanki jogurtu naturalnego
2 ząbki czosnku
Garść szczypiorku
sól, pieprz
Salsa pomidorowa:
Garść szpinaku,
2 pomidory
papryczka chilli (z pestkami dla bardzo ostrego smaku lub usunąć by było bardziej łagodne)
pół czerwonej cebuli
ząbek czosnku
2 łyżki oliwy
pół łyżki miodu 
sól, pieprz

Przygotowanie:
Filety z kurczaka oczyścić z błonek i tłuszczu, rozkroić na pół. Do miski wlać 3-4 łyżki oliwy z oliwek, dodać składniki na marynatę: koncentrat pomidorowy, miód, sól, chilli, ostrą paprykę. Wymieszać całość i włożyć do marynaty filety z kurczaka, następnie włożyć na ok. 30 min. do lodówki. 
W międzyczasie obrać bataty ze skóry, pokroić w talarki i podgotować przez 15 min. we wrzącej, lekko osolonej wodzie.
Nagrzać piekarnik do 200 stopni, filety z kurczaka umieścić w naczyniu do zapiekania, położyć kilka płatków sera na wierzch i całość przykryć folią aluminiową. Bataty położyć na blasze do pieczenia, posypać solą i pieprzem oraz skropić oliwą z oliwek. Filety z kurczaka i bataty wstawić do piekarnika na ok. 15-20 min. 
Dip do ziemniaków:
Pół szklanki jogurtu naturalnego wymieszać wraz z przeciśniętym przez praskę czosnkiem oraz doprawić solą i pieprzem wg. uznania. Dodać posiekany szczypiorek i wstawić całość na ok. 30 min. do lodówki.
Salsa pomidorowa:
Wszystkie warzywa należy posiekać bardzo drobno. Czosnek przecisnąć przez praskę i wymieszać z całością. Dodać oliwę z oliwek, miód oraz doprawić solą oraz pieprzem.

Smacznego!

Do obejrzenia...


Jesienne wieczory to dobry moment na wspólne oglądanie jakiegoś naprawdę dobrego serialu. Ja polecam Wam w szczególności dwa, które oboje z mężem bardzo lubimy. Pomijając te, które dziś Wam polecę, na pierwszym miejscu jest  oczywiście Gra o Tron, ale nie ma już chyba osoby, która by o tym serialu nie słyszała;)

Dynastia Tudorów - Lubię, kiedy seriale są połączone z historią, kiedy oprócz akcji można podziwiać też wszelkie detale i szczegóły scenografii.  Pięknie ucharakteryzowani bohaterzy, zamki, uczty, bale i tego typu klimaty;) Ale Tudorowie to zdecydowanie coś więcej, to genialna opowieść o ludzkiej porywczości, o uzależnieniu od władzy, to świetna, choć fabularna lekcja historii. Serial niezwykle uzależnia, jest naprawdę świetny. Niekończące się zwroty akcji, co rusz nowe postacie i nic tu nie jest czarno-białe. Obejrzyjcie koniecznie!

Sherlock - obowiązkowo za dzieciaka czytałam historie z tym fantastycznym detektywem w roli głównej. Te wszystkie tropy, analizy, studiowanie każdego elementu, niezwykła spostrzegawczość i genialność Sherlocka, nie znam osoby, której by to nie urzekało. Serial ten umiejscawia detektywa w czasach współczesnych. Jest On odrobinę neurotyczny, trochę zabawny, ale jak zwykle najważniejsze jest to, że jest niesamowicie przebiegły i potrafi zanalizować wszystko po mistrzowsku! Serial jest naprawdę zrobiony genialnie, charakterystyczne postacie, niezwykłe sprawy do rozwiązania. Jest z humorem, z dreszczykiem, trzyma w napięciu. Gorąco Wam go polecam.

 

Do posłuchania....


Jakiś czas temu byliśmy na koncercie Hozier'a i było naprawdę fantastycznie. Bo nie dość, że w końcu wyrwaliśmy się z domu, to jeszcze On potrafił śpiewać;) Bardzo lubię jego muzykę, pewnie niejednokrotnie słyszeliście tę piosenkę w radiu, ale posłuchajcie jej jeszcze raz na  Home on the Hill:)


Często w duszy przygrywa mi również ta piosenka. Jeśli jeszcze ostała się jakaś osoba, która nie widziała filmu "Wielki Gatsby", to jeszcze dziś musi to nadrobić! A póki co niech się zasłucha w tym utworze... No cudo świata! I Ona taka piękna, ależ Oni się kochali!



Trzy drobnostki, które zdecydowanie wprawił mnie ostatnio w dobry nastrój.


Mieszanka fit - genialna przekąska i idealny zamiennik dla tych wszystkich batoników, których ostatnio jem zdecydowanie za dużo. Wszystkim ją polecam!:)

Bilety do teatru na październik. Jak ja dawno nie byłam w teatrze! Już się doczekać nie mogę, bardzo kocham ten nastrój, klimat, te emocje...

Cudowny prezent od Iwonki, oj decydowanie przyda mi się na te wszystkie nadchodzące chłodniejsze wieczory!

Wyjątkowa chwila...


Ostatnio spotkało mnie kolejne blogowe wyróżnienie. Po raz drugi już gościliśmy na łamach gazety "Czas na wnętrze" w rubryce Izy "Hiper blog". Muszę przyznać, że to ogromnie miłe uczucie zobaczyć swoje zdjęcie w gazecie;) Zdecydowanie poprawiło mi to nastrój.


Mam nadzieję, że te wszystkie drobne przyjemności, jakie Wam proponuję pozwolą Wam się na chwilę oderwać i zrelaksować. Jesień o taki okres, kiedy zawsze jest magicznie odrobinę więcej czasu na książki, filmy, gotowanie. Korzystajmy więc z tego! Dużo uśmiechu dla Was Kochani i dbajcie o siebie!:)

Projekt sypialnia raz jeszcze;)

$
0
0
projekt sypialnia

Bardzo chciałabym mieć już porządnie zrobioną sypialnię, tak po swojemu. Póki co jest to najmniej lubiane przeze mnie pomieszczenie w naszym domu. Właściwie teraz robi bardziej za pokój Antka niż naszą oazę spokoju. Ale jak wiecie od jakiegoś pół roku (...ekhm...;p) planuję przenieść Małego do Mai, a wtedy hulaj duszo!:) Oczywiście już mam wszystko zaprojektowane, dokładnie wymyślone jak ma ta nasza sypialnia wyglądać, dzisiaj więc Wam o tym opowiem.

Już jakiś czas temu pisałam Wam o moich sypialnianych planach, ale od tamtego czasu wiele się w nich pozmieniało. Jak zwykle tworzę sobie kolejne wnętrzarskie wizje, poprzednia już mi zbrzydła. Ale może najpierw za nim o tych moich planach opowiem, przypomnijmy sobie jak jest obecnie.

 Projekt sypialnia


Stan obecny naszej sypialni


blog lifestylowysypialnia styl skandynawski




Zdecydowanie póki co, można w tym pokoju zauważyć sporą dominację Antosia. Rozgościł się całkowicie, zajął trzy czwarte pomieszczenia, a nam została tylko szafa i średnio lubiane przez nas łóżko. Naszej sypialni kompletnie brakuje klimatu, jest zupełnie nie taka jak chciałabym żeby była...

A jak powinna wyglądać?...


W moim poprzednim projekcie stawiałam na romantyczny klimat, ale powoli odchodzę od tego. Bardziej jednak chciałabym żeby ta sypialnia była lekka, jasna, naturalna. Ma tu dominować moje ukochane połączenie bieli z drewnem, pewnie jak zwykle pokuszę się też o jakieś krople koloru. Koniecznie w sypialni ma się zmieścić domowe biuro, to moje wielkie marzenie! To po kolei:

Biała boazeria


Całą ścianę za łóżkiem chciałabym obłożyć drewnianą boazeria pomalowaną na biało. Chciałabym żeby było tak bardziej skandynawsko, naturalnie. Będzie to idealne tło dla reszty pomieszczenia. Poniżej kilka inspiracji.

drewniana boazeria pomalowana na biało
https://www.pinterest.com/pin/555420566522500359/
skandynawski styl
http://www.lubiedrewno.pl/4-sposoby-na-nowoczesne-wnetrze-odswiezenie-elementow-drewnianych/
wnętrze skandynawski styl
http://www.mintyinspirations.pl/2014/06/zachwycajacy-wakacyjny-domek-z-tarasem.html
http://www.urzadzamy.pl/galeria/wnetrza-dnia/952/
http://www.lovingit.pl/zdjecie,25508,bielony-dab-na-deskach-w-sypialni-biala-boazeria-i-wiklinowy-koszszary-futrzak.html

Ściany


Reszta ścian ma być po prostu biała. A na nich pewnie zawisną jakieś zdjęcia, grafiki, myślałam też o jakiś plakatach w stylu zielnik. Tylko gdzie je znaleźć, może komuś z Was wpadło coś takiego w oko i gdzieś widzieliście? Koniecznie dajcie znać!


zielnik we wnętrzu
http://wjakwnetrze.pl/motyw-zielnika-we-wnetrzach/


Rama łóżka 


Nasza rama łóżka jest za wielka, kompletnie mi nie pasuje. Chciałabym ją wymienić na nową, ale wątpię żebyśmy teraz mieli na to środki, więc póki co, po prostu ją przytniemy. Ale jakbym mogła to najchętniej wymieniłabym ją na taką:

Skandynawska sypialnia z białymi meblami
http://www.maszroom.com/inspiracje/inspiracje-co-warto-kupic-w-jysk/

Natura


Ma być jasno, pełno światła, naturalnych dodatków i mimo niewielkiego metrażu, takie poczucie oddechu, przestrzeni. Chciałabym poustawiać w sypialni plecione kosze, pojemniki z trawy morskiej, marzą mi się drewniane półki itd.

Poniżej kilka dodatków, które chętnie bym tam widziała, niektóre z nich nawet już mam;)
skandynawskie dodatki

1/2/3/4/5/6/7

Biuro


Najważniejsze zaś dla mnie jest to, aby znalazło się tam miejsce na wymarzone, domowe biuro. Ogromnie potrzebujemy takiej przestrzeni. Mamy masę dokumentów, oprócz tego wraz z mężem najczęściej pracujemy na kolanach, bądź przy stole gdzie równocześnie Majka maluje, Antek je itd. Dlatego niezbędne jest nam drewniane biurko, najlepiej takie ala sekretarzyk. Nawet mam jedno upatrzone, które możecie zobaczyć na inspiracjach poniżej. Niestety nie jest na moją kieszeń:/ Ale może uda nam się samemu coś w tym stylu zrobić?...:) Oprócz tego proste, białe krzesło, półki z segregatorami i kilka dodatków nadające charakteru całości.
domowe biuro dodatki skandynawski styl

Inspirujące sypialnie - dokładnie o taki klimat mi chodzi!


sypialnia styl skandynawskiskandynawskie wnętrzesypialnia inspiracje
Źródło pinterest.com

I co o tym sądzicie? Ja muszę przyznać, że dokładnie tak bym to wszystko widziała, idealnie bym się w takim pomieszczeniu czuła... Mam nadzieję, że tym razem uda mi się zrealizować ten projekt za nim znów mi się wizja zmieni;) Piszcie szczerze, co sądzicie, każda uwaga na wagę złota!:)
______________________________________________________________________________________________________



Przewodnik jesiennych inspiracji.

$
0
0
magazyn wnętrzarski przewodnik inspiracji
Przewodnik jesiennych inspiracji.
Jesień przyszła. Pełna kolorów i darów. Taka spokojna, z odrobiną zadumy, taka domowa. Lubię zapraszać ją do środka. Tworzyć aranżacje pełne kolorowych liści, sadzić wrzos w donicach, na parapetach dynie ustawiać. Ostatnio bardzo mocno zanurzyłam się w jej klimat, a to wszystko dla Was! Bowiem Kochani dziś mam niespodziankę. Chciałabym z ogromną przyjemnością zaprezentować Wam Przewodnik jesiennych inspiracji.

 Przewodnik jesiennych inspiracji


To już trzecia edycja naszego Przewodnika, a za każdym razem moja trema sięga zenitu. Wkładamy w to ogrom pracy, serca i odrobinę nieprzespanych nocy;) Ten Przewodnik jest wyjątkowy i jestem z niego ogromnie dumna, ponieważ powstał również dzięki mnóstwu fantastycznych osób. A każda z tych osób wniosła do niego swoją energię, pomysły, zapał. W Przewodniku jesiennych inspiracji czeka na Was jak zwykle mnóstwo zdjęć, aranżacji, pięknych dodatków. Oprócz tego masa fantastycznych przepisów, pomysłów DIY, jest i nawet poradnik ogrodnika. Krótko mówiąc dzieje się! Z tego miejsca jeszcze raz dziękuję wszystkim osobom, które zgodziły się wnieść swój wkład do naszego magazynu. Paulina, Natasza, Ula, Julia, Dorota, Iwona, Agnieszka, dziewczyny jesteście wielkie!:)

Kochani mam nadzieję, że nasz Przewodnik wprowadzi Was w jesienny klimat. Sprawi, że ta pora roku będzie wydawać się jeszcze piękniejsza. Czeka na Was 140 stron inspiracji, pomysłów, wszystkiego tego, co mam nadzieję, że będziecie mieli ochotę, choć w małej mierze przenieść do swoich domów.

Wystarczy kliknąć w okładkę, aby kolejny raz odbyć z nami podróż do świata inspiracji, zdjęć, aby poczuć jesienną atmosferę i dać się jej uwieść. Zerknijcie jeszcze tylko na koniec tego postu, bo tradycyjnie czeka na Was niespodzianka.

 Przewodnik jesiennych inspiracji.

Poniżej jeszcze kilka kadrów i wspomniana już wcześniej niespodzianka!:)

magazyn wnętrzarski home on the hill
magazyn wnętrza dekoracje pomysly
blog lifestylowy

 Mini-candy

Jeśli spodoba się Wam się nasz Przewodnik, to proszę abyście udostępniali go dalej, tak, aby jak najwięcej osób mogło go obejrzeć. Nie ukrywam, że bardzo nam na tym zależy. W podziękowaniu wśród osób, które to zrobią i pochwalą się  tym w komentarzu, wybierzemy jedną, do której  trafi nasza jesienna niespodzianka:) Bawimy się do 11/10.


Miłej lektury, dajcie się zainspirować!
_________________________________________________________________________________________________

Znajdź nas 

FBemailTwitterlinklink
link

Wszystkie domy na blogach wyglądają tak samo...

$
0
0

Dziś muszę koniecznie o czymś napisać, o pewnym zjawisku, którego do końca nie rozumiem. I nie chodzi mi w dzisiejszym poście o mojego bloga, bo tu póki co z tą opinią się nie spotkałam. Ale ostatnio na wielu stronach, w wielu komentarzach czytam właśnie stwierdzenie, że domy pokazane na blogach podążają ślepo za modą, że wszystkie wyglądają tak samo.

Odwiedzam wiele najróżniejszych stron, czytam, lub chociaż staram się przeglądać, mnóstwo wnętrzarskich blogów. Nie do końca zgadzam się z opinią, że każdy dom jest taki sam. Oczywiście, że są pewne trendy, pewne style, które podobają się wielu osobom. To naturalne i normalne. Tak samo jest z modą i wieloma innymi rzeczami. Pełno blogów inspiruje się teraz stylem skandynawskim. Ale to kompletnie nie oznaczą, że wszystkie wyglądają tak samo! Przeglądając polskie strony nie znalazłam dwóch identycznie urządzonych mieszkań. Każdy dodaje coś od siebie, dany trend dostosowuje do swoich upodobań, ba! na dziewięćdziesięciu procentach blogów jego autorzy dużo rzeczy robią samodzielnie, sięgają po handmade, pokazują fantastyczne DIY.  Dodają wnętrzu swojej duszy, odmieniają meble, zmieniają dodatki. To, że są pewne trendy, że są przedmioty takie same, to normalne. W końcu mają prawo podobać nam się podobne produkty, które są dostępne w sklepach. Ale najważniejsze jest dla mnie to, że każdy potrafi na swój sposób je zaaranżować, pokazać z nimi coś ciekawego, innego. 

Wiele osób wzdycha do jakiś inspiracji, przenosi je do siebie i to jest dobre. W końcu po to ktoś coś pokazuje żeby innych zainspirować. Są elementy, które na wielu blogach się powtarzają, skandynawskie motywy, plakaty, szkło, geometryczne wazony, ceramika itd. Ale oprócz tego na tych blogach jest masa innych wyróżniających ich rzeczy. Tak jak nie ma dwóch takich samych osób, tak samo nie ma dwóch identycznych blogów! Nie podoba mi się wrzucanie wszystkich do jednego wora, mówienie, ze blogi się kończą itd. Ja odnajduję na nich masę kreatywnych rzeczy, mam wrażenie, że właśnie wzajemnie się inspirują, a z drugiej strony każdy dodaje coś od siebie.

Wnętrza się zmieniają tak i jak i my sami się zmieniamy. Oglądamy różne zdjęcia, nadchodzą nowe mody, dostosowujemy do nich swój dom, nie, dlatego, że chcemy kopiować, ale po prostu podoba nam się to. Oglądamy, podpatrujemy i to jest naturalne. Najważniejsze mieć w tym wszystkim własny styl, nie kopiować. Ale szczerze mówiąc, KAŻDE wnętrze na blogach zarówno polskich jak i zagranicznych, które obserwuję, ma w sobie to coś, ma własną nutę, własny charakter. To wnętrza, w których można znaleźć często rzeczy, na które jest teraz trend, ale oprócz tego można odkryć w nich dusze właścicieli. Ich umiejętności, pasje. Nie widziałam mieszkań katalogowych, dwóch urządzonych identycznie. Choć słowo katalogowe jest teraz tak modne, bo przecież jak ktoś robi ładne zdjęcia, pokazuje zadbane i posprzątane wnętrze to mieszka katalogowo... W każdym razie w tych blogowych wnętrzach jeden zestawia nowe ze starym, drugi idzie całkowicie w nowoczesność, trzeci kocha pastele, czwarty duet black&white. Jeden kupuje na targu staroci, drugi robi rzeczy samemu, dzięki temu wszystko jest inne, odróżnia się, nawet, jeśli teoretycznie cechuje je podobna stylistyka.

 Często tak sobie rozmawiamy z mężem, że trochę żałujemy, że zdecydowaliśmy się na tą kuchnię, jaką mamy. To znaczy uwielbiam ją, bardzo mi się podoba wizualnie, ale nie ma co ukrywać to Ikea, za przystępną cenę, w ładnym designie, więc występuje w co drugim domu. Tylko ostatnio jak tak sobie pod tym kątem patrzyłam w różnych gazetach, czy też właśnie na blogach, to dostrzegłam, że mimo wszystko każdy potrafi nadać jej jakiś indywidualni charakter. To niesamowite, ta sama kuchnia, często podobne kafle, a u każdego wygląda inaczej! Jeden odmienia ją dodatkami, drugi szyje zasłonki, które wstawia w przeszklenia, trzeci zestawia ją z zupełnie innymi meblami, przełamuje mocnym akcentem itd. Moim zdaniem właśnie to świadczy o indywidualizmie i kreatywności, żeby z czegoś co wygląda identycznie, spróbować zrobić coś swojego!

Ja tam lubię świat blogowy, te wszystkie wnętrza, domy. Piękne zdjęcia, uważność na rzeczy jakimi się otaczamy, na wystrój, na własny akcent. Nasze gusta się zmieniają to normalne, ważne jest to, aby mieszkać tak jak nam się podoba. A nie wierzę w to, że ktoś robi wielki remont, przemalowuje mieszkanie, kupuje nowe meble itd. tylko po to żeby ślepo podążać za modą. Zresztą jak znam blogi to na większości nowe meble się rzadko pojawiają, najczęściej przerabiają stare, wyszukują perełki, ewentualnie sami je robią. Czy to nie jest kreatywność właśnie? Wszystkie domy na blogach wyglądają tak samo... Tak, bo wszystkie są zadbane i widać, że ich właściciele wkładają w nie masę pracy i serca.


Zaproś do domu hand made.

$
0
0



Ważne jest dla mnie to żeby wnętrze miało indywidualny charakter. To nie oznacza, że brak u mnie mebli i rzeczy z sieciówek, ale chętnie zestawiam je z rzeczami wyjątkowymi. Lubię otaczać się przedmiotami z duszą, w które wiem, że ktoś włożył masę pracy, serca, swoją energię. Takie rzeczy są wyjątkowe. Zdecydowanie warto zapraszać hand made do swojego domu.

Często sami coś robimy. Nauczyliśmy się, że nieraz łatwiej jest samodzielnie zbudować mebel, bądź go po swojemu przerobić, niż szukać po sklepach gotowego. Nic taki nie cieszy jak rzeczy, którym trzeba było poświęcić czas. Doceniam w rękodziele to, że każda rzecz jest inna. Nawet, jeżeli jest ten sam wzór, to dana osoba nie robi tego na maszynie, taśmowo, nie ma możliwości żeby zawsze wyszło identycznie. I to jest piękne, bo to co najważniejsze w hand made to indywidualizm. Rzeczy są wykonywane specjalnie dla nas, z myślą o nas, z naszymi preferencjami. Dokładnie tak samo jest z naszymi meblami, projektujemy je w swojej głowie, później tworzymy i wiem, że nigdzie nie znalazłabym niczego idealniejszego, bo to po prostu jest coś naszego.

Rękodzieło bywa drogie, to fakt. Ale to naturalne, te rzeczy nie są produkowane w fabrykach w hurtowych ilościach, często są wykonane z oryginalnych materiałów. Samo ich stworzenie to wysoki koszt, jak więc mielibyśmy oczekiwać, że ich cena będzie niska?.. Ale warto czasami pozbierać, przyoszczędzić, aby zaprosić do domu coś oryginalnego, innego. Jakby tak dobrze się rozejrzeć u nas, to się okaże, że jest tu najwięcej Ikei i rękodzieła właśnie:) Hahaha ogólnie niezła mieszanka;) Ale właśnie o to chodzi, że hand made można zestawiać, mieszać z różnymi przedmiotami, stylami, zawsze będzie pięknie. Takie rzeczy dodadzą charakteru, opowiedzą niejedną historię. 

Kiedyś już pisałam o tym w kontekście pokoiku Mai, o rzeczach, którymi lubię Ją otaczać, tak aby rozbudzać w niej wyobraźnię. Ale rękodzieło można znaleźć u nas na każdym kroku, nie tylko w dziecięcym pokoju.

Dziś zapraszam Was na kadry pełne hand made właśnie. Czyż  nie jest tak, że w każdym z tych przedmiotów możemy odnaleźć cząstkę osoby, która je tworzyła? Lubię te drewniane cuda, te szyte poduszki, nasze meble, maskotki Majki. Mam wrażenie, że te rzeczy są ponadczasowe i nigdy mi się nie znudzą.
















------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jeśli spodobał Ci się ten post, to zajrzyj również tutaj:

Sfrustrowana matka polka...

$
0
0

Zmęczona jestem ostatnio jakaś. Dni między palcami mi uciekają. A ja tak lubię, kiedy energia mnie roznosi, kiedy ciągle coś się dzieje, a tu nie mogę do niczego się zmobilizować. Bycie w domu bywa trudne. Nie ma co się oszukiwać. Jasne, to magiczny czas, czas tu i teraz. Ale człowiek bywa sfrustrowany, bo to jest tak, że trzeba się w sobie mocno mobilizować, nie poddawać rutynie... Lubię tą codzienność z dzieciakami, kocham nasz wspólny czas. Uwielbiam nasz dom, prowadzenie bloga. Mam wrażenie, że to ostatnie mocno mnie rozwija. Ale to wszystko nie zmienia faktu, że zaczynam tęsknić za "wielkim światem". 

Tak po prostu co rano wyjść, spędzić osiem godzin poza domem, robić różne projekty, mieć wyzwania, na przerwie plotkować z koleżanką. Wyrwać się. Och, doskonale wiem, ze to wszystko nie wygląda tak różowo. Jeszcze pamiętam ten wieczny bieg, zwłaszcza, kiedy już Maja była na świecie. Ale mimo wszystko gdzieś te myśli uciekają... Doceniam luksus bycia z nimi, ale nie zawsze jest łatwo... Ale która z nas mam tego nie wie?.. Odkurzanie z Antkiem na rękach bo panicznie boi się odkurzacza, odpisywanie na maile walcząc o klawiaturę z maluchem, sprzątanie tysiąc razy pięćset jakby to była najambitniejsza rzecz na świecie... Przygotowywanie postów zawsze w "międzyczasie". A mi się marzy żeby móc, choć chwilę, tak na spokojnie. A tu się nie da, bo jak mam takiemu maluchowi wytłumaczyć, że musi poczekać, bo mama potrzebuję pięciu minut spokoju? No nie ma szans. I te frustracje gdzieś rosną, rosną.... Majka zakatarzona, ja poirytowana. Wiecznie tylko w głowie krzyczę stop! A i tak mnie nosi. Przekleństwa pod nosem mruczę i samej siebie wtedy nie lubię. No tylko trzasnąć drzwiami i uciec. Uciec choćby i do warzywniaka, byleby pobyć przez chwilę sama ze sobą;)

I zwykle tak jest, że mogę gdzieś wyjść, z kimś się spotkać, czy choćby z mężem do kina wyskoczyć. Ale czasami to bywa za mało i wtedy właśnie moje myśli ku tej pracy ciągną. Do jakiś większych wyzwań niż to, co na obiad ugotować, jak posprzątać dom z maluchem na rękach i w co znów się z Majką pobawić. No umówmy się, nieraz zwariować idzie... Mam te swoje rożne projekty, mam masę planów, ale to nie to samo, kiedy wychodzi się rano, zamyka drzwi za sobą. Kiedy trzeba mocniej oko umalować, bluzkę odprasowaną założyć, stać się kimś od kogo wymaga się wiedzy, kreatywności, elokwencji, kiedy trzeba podejmować intelektualne wyzwania. A w domu to jest w domu. Nawet jak pracuje, jak piszę, jak robię rzeczy wymagające większego wysiłku umysłowego niż to by w kółko powtarzać "jak robi krówka? - krówka robi muuuuu" (No Antek po prostu oszalał na tym punkcie;p) To jednak jest się w domu. I nie ma podzielonego czasu na dzieci i pracę. Tu zawsze dzieciaki przestrzeń wypełniają sobą i swoimi potrzebami,  praca to wieczne łapanie chwil gdzieś w przelocie . Nikt nie wymaga odprasowanej koszuli i choćbym nawet dla siebie samej chciała, to umówmy się, że w garsonce trochę dziwnie byłoby po podłodze ganiać;)  A z drugiej strony...

Z drugiej strony jest cała ta nasza codzienność. Codzienność nimi wypełniona... Dziś Antek po raz pierwszy powiedział MAMA. Powiedział to o trzynastej... Pewnie będąc w pracy miałabym wtedy tą wymarzoną przerwę na kawę z koleżanką... Może nawet na jakimś modnym lunchu bym była. A tu takie cuda...

I choć bywa ciężko i nie ma co sobie oczu mydlić, ani się wypierać, to świat pozdobywam sobie później. A póki co o trzynastej w środku dnia, posłucham tych magicznych słów Mama i zupę ugotuję.  I wiem, że jak będę kiedyś miała powiedzieć kiedy w życiu czułam szczęście, to między innymi do tych chwil myślami powrócę.




A na ścianę...kuchenny ręcznik;)

$
0
0
blog lifestylowy
blog o wnętrzach
jesienne dekoracje, suszona hortensja

lampion bloomingville, szklany lampion
ręcznik kuchenny bloomingville

salon w skandynawskim stylu

Podoba mi się świat sztuki. Zawsze marzyłam żeby kiedyś udać się na jakiś ekskluzywny wernisaż, popijać szampana  i wymądrzać się na temat podziwianych obrazów. Chętnie odnalazłabym tam jakieś dzieło, które zachwyciłoby mnie do reszty, w które mogłabym siedzieć i wpatrywać się godzinami. Ot tak, wylicytować je sobie spontanicznie, powiesić na ścianie i opowiadać o artyście, które je stworzył. Póki co jednak na dzieło mojego życia nie trafiłam, na wystawach na które chodziłam, szampana nie podawali, a najczęściej pokazywali reprodukcje bliższe bądź dalsze oryginałowi, nie mnie oceniać. Oczywiście nieraz widziałam prace, które podobały mi się ogromnie, które z przyjemnością powiesiłabym w swoim domu. Ale smutna prawda jest taka, że w większości te obrazy, na które mnie stać, to stateczki i inne widoczki malowane w pośpiechu na deptaku w Sopocie. I choć lubię morskie klimaty, to jednak te pocztówkowe obrazki, malowane jak na akord, to nie do końca mój klimat. Ale co mnie dzisiaj z tą całą sztuką naszło? A bo tak powoli do kuchennego ręcznika zmierzam;)

W naszym salonie na jednej ścianie wiało pustką i nudą. Pięknie wyglądałoby tam jakieś wybitne dzieło, choćby i najmniejszego rozmiaru. Ale schodząc na ziemię i myśląc bardziej realnie zaczęłam kombinować, co by tam powiesić. Nie chciałam tam  żadnego plakatu, bo za dużo by już się ich w jednym pomieszczeniu zrobiło. Chodziły mi po głowie jakieś półki, zdjęcia, ale nic do końca mi nie pasowało... W końcu stwierdziłam, że zawiśnie tam jakiś ciekawy obraz. I zawisł... Z ręcznika kuchennego;)

Ekhm...no tak. Moja miłość do kuchennych detali i dodatków nabrała niebezpiecznego wymiaru, ponieważ kuchenne ścierki postanowiłam na ścianie wieszać. Chociaż nikt mi braku oryginalności nie zarzuci;) A tak na poważnie to po prostu bardzo brakowało mi tam czegoś i kiedyś w przypływie natchnienia przyłożyłam sobie ręcznik Green Gate i stwierdziłam, że to całkiem nieźle wygląda. Potrzebowałam jednak jakiegoś delikatniejszego, bardziej stonowanego wzoru niż różano-pastelowy mix i zaczęłam przeszukiwać Internet. Jak tylko zobaczyłam ten kuchenny ręcznik wiedziałam, że nada się idealnie. Pan mąż nawet mocno w głowę się nie pukał, tylko wbił gwoździa i gotowe! I tak o to na moich salonach wisi nietuzinkowe, awangardowe dzieło, i nikt przecież nie musi o tym wiedzieć, że równie dobrze można byłoby nim naczynia wycierać. Cóż sztuka ma różne wymiary;)

A tak poważnie mówiąc, to wydaje mi się, że wkomponował się w nasz duży pokój idealnie. Bardzo podoba mi się taki odrobinę zielnikowy wzór, na ścianie nie wieje pustką. Niesamowite jak detale mają wpływ na całe pomieszczenie. To taka mała kropka nad "i". Coraz przytulniej się robi... I  jak się Wam mój nowy "obraz" podoba?;)


salon skandynawski styl
pomysły na ozdobienie ściany
co na ścianę DIY


skandynawski lampion

blog wnętrzarski


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jeśli spodobał Ci się ten post, to zajrzyj również tutaj:


                                  

Zainspiruj się! Natura i botaniczne akcenty we wnętrzu.

$
0
0
styl wiejski

Zawsze podziwiam domy, które są spójne z naturą, z tym co na zewnątrz. Niektórzy szczęściarze mają piękne ogrody, które we wspaniały sposób są w stanie połączyć ze swoim domem, wpuścić je do środka. Duże okna aż do ziemi, naturalne materiały i gdzieś zaciera się ta granica pomiędzy domem, a światem zewnętrznym. Widok zza okna to najpiękniejszy obraz, który tworzy charakter całego wnętrza. Niestety nie każdy ma taką możliwość. Jednak nawet jeśli mieszkamy w środku miasta, jeśli nasz widok zza okien zamiast mnóstwa zieleni, przedstawia kolejny dom, to i tak możemy tą naturę zaprosić do środka. Wystarczy postawić na odpowiednie materiały oraz botaniczne akcenty. Dziś w naszym cyklu "Zainspiruj się!" Przedstawimy pomysły jak to zrobić.

Akcenty bliskie naturze dodają wnętrzu lekkości. Sprawiają, że jesteśmy bliżej tego, co na zewnątrz. Materiały takie jak drewno, len, wiklina dodają przytulności i charakteru. Coraz częściej we wnętrzach królują rzeczy z botanicznymi wzorami, są to ciekawe dodatki, które ożywią dom i nadadzą mu niepowtarzalnego charakteru. Zdecydowanie warto zaprosić je do siebie.

Natura i botaniczne akcenty we wnętrzu


Inspirujące wnętrza na dziś:


natura we wnętrzu
http://modne-wnetrza.com/tag/natura/
wnętrza natura
http://jagadesign.com/dom-w-stylu-marokanskim/
botaniczne plakaty
http://www.cleo-inspire.com/2014/05/how-to-use-flowers-and-botanical-motifs.html

http://madie.randan.pl/wp-content/uploads/2015/03/botaniczne-akcenty2.jpg
botaniczne akcenty we wnętrzu
http://www.cleo-inspire.com/2014/05/how-to-use-flowers-and-botanical-motifs.html
http://jawor-parkiet.pl/645/inspiracje/architekt-radzi-styl-skandynawski-czy-egzotyczny.html
http://www.urzadzamy.pl/galeria/aranzacja-wnetrz-kariera-jelenia-w-mieszkaniu-i-10-sposobow-na-powrot-do-natury-zdjecia,8618/5925/34882/?full=1
naturalne wnętrza
http://www.1001rzeczy.com/blog/2015/9/22/natura-we-wntrzach
mieszkanie w naturalnym stylu
http://arch.blox.pl/tagi_b/257/wnetrza.html?PageNumber=5
http://arch.blox.pl/tagi_b/257/wnetrza.html?PageNumber=5


Jak stworzyć wnętrze spójne z naturą?


Przede wszystkim taki dom nie może być przeładowany. Najważniejsze to by stosować naturalne materiały; wcześniej wymieniony len, drewno, wiklina, czy też kamień. Istotne jest to, aby wnętrze było dobrze doświetlone, abyśmy stosowali w nim jasne kolory. Świetnie odnajdzie się tu biel, krem, beż, popiel. Warto wyeksponować rośliny, na ścianach zawiesić obrazy bądź plakaty z botanicznymi akcentami. Pięknie wpasują się dodatki z motywem zielnika, drewniane dekory oraz porozstawiane gdzieniegdzie wiklinowe kosze. Ważne aby w takim domu było czuć oddech, jeśli to tylko możliwe postawmy na otwarte przestrzenie, nie zasłaniajmy okien. Tego typu wnętrza maja być kojące, spójne, ma panować w nich harmonia. Mają one sprzyjać odpoczynkowi, nabieraniu energii.  


Inspiracje, dodatki


Katalog Bloominville


W ostatnim katalogu Bloomingville można odkryć mnóstwo wspaniałych dodatków bliskich naturze, piękne rzeczy z botanicznymi akcentami. Zdecydowanie widać trend bliski temu co na zewnątrz. Zresztą spójrzcie sami.

kolekcja bloomingville
bloomingville botanic

Poniżej jeszcze propozycje innych rzeczy, które pomogą stworzyć nam wnętrze bliskie naturze. Naprawdę wystarczy kilka akcentów, spójne materiały, jedna myśl przewodnia i możemy w swoim domu poczuć oddech lekkości, bliskość tego co na zewnątrz.

Naturalne materiały


Botaniczne akcenty

dodatki natura, botaniczne
1/2/3/4/5/6


Domy perfekcyjnie połączone z tym co na zewnątrz


I jeszcze na koniec, inspirujące wnętrza gdzie właśnie to co na zewnątrz harmonijnie przenosi się do środka. Duże tarasy, zieleń, przeszklenia. Efekt jest niesamowity!
dom połączony z ogrodem
http://www.e-okna.pl/a/16371,ogrody-zimowe-przeszklona-oranzeria/0/1,ogrod-zimowy
http://www.wymarzonyogrod.pl/tarasy-balkony/ogrody-zimowe/ogrod-zimowy-rosliny-w-ogrodzie-zimowym,44_119.html
harmonia między ogrodem, a domem
http://modne-wnetrza.com/tag/natura
http://sekretkoloru.blox.pl/tagi_b/443403/wnetrza-domow-jednorodzinnych.html

Przewodnik jesiennych inspiracji

Zerknijcie rownież do naszego Przewodnika jesiennych inspiracji, tam także możecie odnaleźć inspiracje z natury zaczerpnięte.
Przewodnik jesiennych inspiracji
Przyroda jest niezwykle inspirująca, warto więc zapraszać ją do środka. Stworzyć sobie naturalne wnętrze pełne dodatków, które wzorują się na tym co na zewnątrz. Podoba mi się ta harmonia, ta lekkość. Jak Wy samo czulibyście się w takich wnętrzach i czy często zapraszacie naturę do środka? 

Poprzednie części naszego cyklu:

Ps. W następnym poście obiecuję, że zamieszczę wyniki naszego mini-candy. Dziękuję Wam pięknie za udział w zabawie!

Salon w nowej odsłonie.

$
0
0
stylowy salon
dodatki na jesień

dodatki wnętrze , książki we wnętrzu
mieszkanie w stylu prowansalskim
stylowa jadalnia, stół z desek
kącik wypoczynkowy, szara kanapa

Nie wiem jak u Was, ale u nas jest ostatnio "szaro, buro i ponuro". Wszyscy jesteśmy zakatarzeni, przeziębieni, ale choć pewnie nie powinnam tego na głos mówić, powoli wychodzimy na prostą. W domu zaczyna robić się chłodniej, więc wszelkie ciepłe pledy i koce są mile widziane. Pamiętacie nasz salon w miętowej odsłonie? Kocham pastele, ogromnie podobał mi się w takiej wersji, ale troszkę już mi się ta kolorystyka znudziła, postanowiłam więc dodatkami go odmienić.

Lubię mieć kilka rożnych zestawów rzeczy na odpowiednie pory roku. Bo to jest też tak, że w zależności od pogody mam inny nastrój i potrzeby. Wiosną, latem, kiedy większość czasu spędzamy w ogródku, lubię do domu przenosić te kolory, wszędzie wystawiam dzbany z kwiatami, rozwieszam pastelowe tekstylia itd. A na jesień robi się jakoś tak spokojniej, melancholijniej. Poczułam, że te wszystkie barwy męczą mnie, więc pochowałam je na kolejny sezon. Teraz mam ochotę spędzać czas pod grubym kocem, ciepłe poduchy dają ciepło jak z odkręconych kaloryferów. Wieczory coraz dłuższe, w końcu jest czas na książki, na zapalanie lampionów i picie hektolitrów herbaty. Suszona hortensja wpasowała się w ten klimat wyśmienicie. Rządzą więc teraz u nas spokojne barwy, ciepłe tekstylia, szklane lampiony. Do domu jak po długich wakacjach, wróciło już też nasze drzewko oliwne, za zimno było mu na tarasie. Tak naprawdę nie potrzeba wiele, aby choć odrobinę odmienić swoje wnętrze. Jak zwykle do tego sprawdzą się świetnie nowe poduszki, jakiś pled, świecznik, coś z ceramiki i tyle. Ważne by tworzyć spójną bazę kolorystyczną, tak by wszystko do siebie pasowało.

Zdecydowanie teraz nasz salon bardziej odpowiadam mojemu nastrojowi. Czuje, że ostatnio mam jakiś spadek formy, ale jeszcze dobry miesiąc i zaczną się świąteczne przygotowania, a wtedy zawsze we mnie wstępuje nowa energia. Póki, co zaś pozdrawiam Was zakopana pod tumanem koców, z chusteczka przy zakatarzonym nosie, książką w ręku i ciepłą herbata w pogotowiu. Byle do wiosny!;) No dobra, póki co chociaż do Świąt;p

mieszkanie w stylu skandynawskim
blog o wnętrzach
drzewko oliwne w salonie
poduszki jesień, dodatki
blog dodatki wnętrza
ceramika bloomingville
blog lifestylowy
drzewko oliwne w domu

Home on the hill

Jak Wam się podoba nasz salon w takich spokojniejszych barwach? Ja czuję się w nim naprawdę dobrze! A to podobno najważniejsze:)

Wyniki mini candy



Tak jak obiecałam, w dzisiejszym poście podaję już właściwie spóźnione wyniki naszej zabawy. Ogromnie cieszę się, że tak pozytywnie przyjęliście nasz Przewodnik. Dziękuję za ogrom ciepłych słów, za Wasze komentarze, maile i wszystkie udostępnienia. Nie przedłużając już, jesienna niespodzianka trafia do Natalia K. Bardzo proszę o adres do wysyłki na maila ola.papinska@gmail.com Uściski dla Was wszystkich!

 Przewodnik jesiennych inspiracji.

Plany, migawki i dobre sny.

$
0
0
łapacz snów
pokój dziecięcy w skandynawskim stylu
pokój niemowlaka, miętowe łożeczko

Dzieje się u nas ostatnio. Antoś w końcu trafił do pokoju siostry, pokój Majki został ostatecznie przemeblowany, a my możemy zabrać się za sypialnię. Pewnie trochę nam z nią zejdzie, ale i tak się ogromnie cieszę. Dziś jeszcze nie pokażę Wam efektu finalnego tego ich wspólnego lokum, bo brakuje kilku szczegółów, za to pochwalę się cudami, które między innymi u nich zawisły.

Mam słabość do ładnych rzeczy. Tak, tak wiem, że tym wyznaniem ogromnie Was zaskoczyłam ;p Lubię też, kiedy dodatki są spersonalizowane, robione specjalnie dla nas. Czuje wtedy ich wyjątkowość, są takie nasze i tylko nasze. Są przedmioty, które po prostu mają tylko ładnie wyglądać, są też takie, które mają funkcjonalne przesłania i takie, w których pewna magia jest zaklęta.

Uwielbiam patrzeć na moje dzieci kiedy śpią, na te ich błogie minki, mam wtedy nadzieję, że śnią im się same cuda, że utulają je ciepłe wizje, bajki. Sama kocham śnić, niejednokrotnie kładąc się do łóżka bardzo intensywnie o czymś myślę, wyobrażam sobie, żeby tylko koniecznie mi się to przyśniło i nieraz ten sposób się sprawdza;) Dlatego tez ogromnie podoba mi się idea łapaczy snów, które to czuwają nad tym by nic złego nie dostawało się do naszych myśli, by w nocy częstowały nas same przyjemne obrazy.

Pierwszy raz zobaczyłam je na naszej podróży poślubnej. Były takie tandetne, ze sztucznych piórek, w intensywnych i brzydkich kolorach, ale i tak sobie jeden przywiozłam;) Takie moje osobiste pomarańczowe paskudztwo. Gdzieś tam podczas przeprowadzek zagubiła nam się ta wakacyjna pamiątka, choć dziś i tak chyba nie miałabym odwagi wieszać tego szkaradztwa;) Ale pewna fantastyczna osóbka wiedząc, że szykujemy zmiany u dzieci postanowiła mi podarować takie, które sama tworzy. Oj, w niczym nie przypominają tych moich wakacyjnych. Łapacze przyjechały do nas od Izy z Magii Książki, kojarzycie Ją prawda?:) Mam wrażenie, że na punkcie Jej łapaczy niejedna osoba zwariowała, tym bardziej miło mi, że postanowiła nas obdarować. Jeszcze raz dziękuję pięknie! Ostatnio czuję się jakby święta były;)


łapacz snów hand made
łapacze snów


Każdy z naszych łapaczy jest inny, z różną energią, z idealnie dobraną kolorystyka. Piórka, wstążeczki, szydełkowa serwetka, niby tak niewiele, a jakie daje niesamowite efekty... To pierwsza rzecz do mojej nowej sypialni. W najbliższy weekend zabieramy się już za nią... Na sam początek mój mąż zbuduje kolejny mebel. Kto ma pomysł, jaki?;) Ja cieszę się już na samą myśl, będzie cudnie!

Zaś w naszym dziecięcym pokoju niewiele nowego doszło, poprzestawiałam meble, dołożyłam kilka męskich akcentów, przemalowaliśmy różową ścianę. Ale właśnie dzięki takim dodatkom jak nasze łapacze, ten pokój nabrał nowego, magicznego charakteru... Zresztą niedługo pokażę go Wam w pełnej odsłonie. 

Sami widzicie, u nas jeden wielki chaos i jeszcze więcej radości i planów. Zobaczymy ile z nich uda mi się zrealizować... Bo ja zawsze jestem strasznie niecierpliwa i chcę wszystko teraz, już, natychmiast. Wyczekujcie więc naszych remontowych efektów, a póki co, dobrych snów dla Was!


pokój dla dziewczynki


zabawki hand made




____________________________________________________________________________________________
Jesteście ciekawi jak te nasze remontowe plany wyglądają? Poniżej projekt naszej sypialni i pokoju dla dzieciaków;)

Linkomania czyli polecamy blogi i dobre treści:)

$
0
0

Jakiś czas temu przeczytałam ciekawy wpis na jestrudo.pldotyczący dzielenia się treścią w blogosferze. Autorka napisała o tym, że zbyt rzadko udostępniamy czyjeś ciekawe wpisy, interesujące posty. I rzeczywiście coś w tym jest. Dość mało w tym blogowym świecie wspólnych poleceń, pokazywania tego co innym udało się fajnego zrobić. Dlatego też postanowiłam dziś podzielić się z Wami tym co ostatnio ciekawego przeczytałam, polecić kilka naprawdę inspirujących linków.

Jest mnóstwo fantastycznych blogów, powstaje masa ciekawych artykułów. Myślę sobie, że warto je promować, dzielić się tym na co fajnego udało nam się w sieci natrafić. Mam kilka takich ulubionych perełek, ale często też trafiam w jakieś zupełnie nowe miejsce, gdzie odkrywam masę inspiracji.

Linkomania



http://www.babamadom.pl/2015/10/postarzana-taca-diy.html?showComment=1445284476583#c3033179643669904837
  • Ona ma siłę to blog, który czytam od dawna. Iwonka ma świetne, lekkie pióro. Wspaniale potrafi pisać o swoich myślach, emocjach i uczuciach. Bardzo ciekawe są również Jej wszystkie spostrzeżenia dotyczące Ameryki, w której mieszka od lat. Ostatnio przeczytałam u Niej post o Nowym Jorku. Nie ma co ukrywać, że ogromnie marzy mi się żeby zobaczyć kiedyś to miasto,  więc  póki co, fajnie móc chociaż poodkrywać je oczami Iwony.
    thumb_IMG_8992_1024
    http://www.onamasile.com/moja-ameryka/nowy-jork/
  • Osiecką uwielbiam od dawna. Kocham się w Jej słowie, wierszach. Dlatego z wielką przyjemnością przeczytałam post na blogu Wyrwane z kontekstu, gdzie Autorka wypisała wszystkie swoje ulubione cytaty Agnieszki Osieckiej. Ale jeśli chodzi o ten blog to muszę koniecznie polecić Wamjeszcze jeden post, taki na rozweselenie. Są w nim spisane dialogi i abstrakcyjne sytuacje, którymi Autorka dzieli się często na swoim fanpage i postanowiła je wszystkie zebrać razem i opublikować na blogu. Czytając je popłakałam się ze śmiechu;) 
  • U Uli z Ushiilandia można podejrzeć cudowne dekoracje i pyszności jakie przygotowała na przyjęcie urodzinowe swojej córeczki. Zachwyca mnie Jej perfekcjonizm, zazdroszczę manualnych zdolności. Koniecznie do Niej zajrzyjcie!
  • http://ushiilandia.blogspot.com/2015/10/so-sweet.html
  • Iza z Coloresdemialma urządza starym dom, który odziedziczyła Jej Mama. Iza jest tak niezwykle kreatywna, pomysłowa, że wychodzi z tego prawdziwa perełka. Zachwycają mnie Jej pomysły, dobór kolorów, zresztą spójrzcie sami na choćby efektymetamorfozy kuchni.

http://cloroesdemialma.blogspot.com/2015/10/projekt-starachowice-metamorfoza-kuchni.html


    Oprócz tego przeczytajcie jeszcze:

Mam nadzieję, że zainteresują Was wszystkie dzisiejsze linki. Szczerze polecam Wam te wszystkie blogi, można na nich odnaleźć mnóstwo inspiracji i ciekawych treści. Koniecznie podzielcie się też w komentarzach tym co Wam udało się ostatnio ciekawego przeczytać, odkryć, bądź napisać. Linkujcie śmiało, zarówno do siebie jak i do blogów na które zaglądacie. Uściski wielkie!

Miłość.

$
0
0

Powiedział mi ostatnio, że mój dziadek żyje teraz wspomnieniami, że wciąż wraca do dawnych lat. Odpowiedziałam, że to dobrze, cudownie jest móc przeżyć życie, a potem je wspominać. I mieć co wspominać. I to mieć co, jest najważniejsze. Tak lubię te wszystkie chwile sobie kolekcjonować, odkładać na półkę jak przeczytaną książkę i sięgać, kiedy tylko najdzie mnie ochota. Ale teraz nie czas na to, teraz jest czas na tworzenie pięknej treści, tak by na starość usiąść i móc żyć tą przeszłością, nie żałować.
                         
Lubię wieczory, kiedy dzieci już śpią, a my w końcu mamy chwilę dla siebie. Gdy siadam z kieliszkiem wina w ręku i okazuje się, że tyle lat minęło, a nam tematy wciąż się nie kończą. Niedawno mieliśmy rocznicę, w końcu mieliśmy czas tylko dla siebie. Poszliśmy na kolacje, na długi spacer i do klimatycznej knajpki. Rozmawiałam później z przyjaciółką i stwierdziłam, że w ciągu całego wieczoru w ogóle nie myślałam o dzieciach, nie rozmawialiśmy o nich... Ona spytała czy mieliśmy wtedy o czym mówić, bo przecież tak często w biegu dnia, kiedy dzieci takie małe, codzienność wiecznie czymś zapełniona, ludzie nie mają dla siebie czasu. A później jak już ten czas jest, to okazuje się, że tematów braknie... Strasznie to dla mnie przerażające, bo przecież teraz to dopiero początek. Początek tej drogi, początek wspomnień. I jeśli już teraz tych tematów miałoby zabraknąć, to gdzie tu całe życie?... 

Tak bardzo mnie denerwuje! Och, ile razy tygodniowo mam ochotę go udusić! Kłócimy się, drę się jak wariatka, On najczęściej milczy, a we mnie wszystko jeszcze bardziej się gotuje. Sprzeczamy się o bzdury, o niezaładowaną zmywarkę, o wieczorny film i kto ma teraz mleko dać Antkowi.

Przynosi mi sukienkę. Najpiękniejszą, idealną, sama bym lepszej nie znalazła.... On znalazł. Wieczorem podczas filmu jak zwykle kładę się na Nim, On marudzi, że jak poduszkę Go traktuję, ale już sam to ramie nadstawia. Na czole pryszcz mi wyskakuje, wielki, okropny taki, no najokropniejszy! Oczywiście nie może udać, że go nie widzi... Co to, to nie. Śmieje się ze mnie, że co tu za diodę masz, a później bezpośrednio w to czoło całuje...

Trzymamy się za ręce, kłócimy ile wlezie, całujemy beztrosko... Rozmawiamy, godzinami rozmawiamy, wymieniamy się książkami, częstujemy wzajemnymi problemami, snujemy plany. Bo przecież jak już uda nam się tej starości dożyć, jak już tylko te wspomnienia w nas będą, to my będziemy razem te chwile z półki wyciągać, bo jaki miałoby to inny sens?

I wtedy o tych dzieciach będziemy mówić. O Antku, co czarną kredką wysmarował siebie i wszystko wokół, o Mai, co się wiecznie w strażaków bawi i spódniczkę na dresy zakłada, dumna, że Jej przedszkolna przyjaciółka ma taką samą. O moim Tacie będziemy mówić, do którego moja Majka zadzwoniła i powiedziała, że Go kocha, a On natychmiast pobiegł i Jej różowy rowerek kupił. O mojej pięknej Mamie, która odbiera młodą z przedszkola i Panie nie chcą Jej uwierzyć, że jest Babcią, bo za młodo wygląda. I o tej mojej Siostrze, co wiecznie jak tornado wpada do naszego domu, z którą najlepiej mi się pije wino w środku nocy i na telefonie wiecznie wisi. Wspominać będziemy wszystkich ludzi, którzy w życiu bliscy nam byli. I wszystkie magiczne sytuacje, jak ta, kiedy nasz przyjaciel tyle kilometrów pokonał, żeby tylko na sekundę wpaść przebrany za Świętego Mikołaja i małej Mai prezent wręczyć. Albo, kiedy w środku nocy dźwięki gitar w naszym domu rozbrzmiewały, a my jak głupki z przyjaciółmi darliśmy się, śpiewaliśmy i tańczyliśmy. 

Te wszystkie nasze podróże i wspólne pasje. I te gorsze chwile, o których też będziemy pamiętać. O dniach, kiedy ze łzami w oczach zasypialiśmy, bo przecież i takie jest życie. O ludziach, z którymi gdzieś się minęliśmy, o rozczarowaniach. 

Usiądę na moim bujanym fotelu, okryję się pledem. On pewnie, choć już przygarbiony, ze zmarszczek utkany, będzie coś robił, bo przecież praca w rękach Mu się pali. I wtedy tak sobie będziemy o tym wszystkim rozmawiać. Mam nadzieję, że z dumą będziemy mogli stwierdzić, że całe to życie, jakie by nie było, to w miłości przeżyliśmy. W tych radościach  małych, w śmiechu, a czasem i w kłótniach i rozterkach. Ale razem.

A póki, co... Póki, co zbieram sobie te chwile, kolekcjonuje i wszystkie na półkę odkładam, na potem. Na później... Na wspólną starość.



Postaw na nastrój!

$
0
0
nastrój w domu

stylowe wnętrze
blog lifestylowy

Nie przepadam za górnym oświetleniem, tak naprawdę bardzo rzadko z niego korzystamy. Za to uwielbiam wszelkie delikatne punkty świetlne, dające rozproszone światło, wprowadzające nastrój w domu. Niezwykle ważne jest to, by dobrze je sobie rozplanować, dostosować do swoich potrzeb.

Jakże ja nie znoszę, kiedy tak szybko ciemno się robi. Rano otwieram oczy i się zastanawiam czy to już dzień czy jeszcze może noc. A później nim się obejrzę znów ciemno jest i tak w kółko. Potykam się wiecznie, dobudzić nie mogę, jakoś kompletnie nie potrafię się przestawić na to, ze tak mało słońca teraz. Nigdy też nie rozmyślam tyle o oświetleniu ile w te długie jesienne wieczory. Mamy w domu masę dodatków, komplet mebli, a to, czego cały czas nam brakuje, to lampy właśnie. Jesteśmy niezwykle wybredni pod tym względem. Mieszkamy tu już dwa lata, a w niektórych pomieszczeniach nadal wisi goła żarówka. Lubię ciepłe światło, kocham zapalać mnóstwo świec, podobają się mi wszelkie lampiony, dlatego często nimi się otaczam. Nic lepiej nie wprowadza do domu miłego nastroju niż odpowiednie oświetlenie. Wieczory w blasku świec, wszędzie moje ukochane cottonsy itd. Lubię też lampy, które mają w sobie to coś, potrafią być niezwykłą ozdobą wnętrza. Ładne, przytulne, o ciekawym designie. Tak jak choćby ta Lumica, która niedawno wpadła w nasze ręce. Wzorowana na  klasycznych lampkach ze Stanów Zjednoczonych z lat 50 i 60 XX wieku. Zdecydowanie jest bardzo interesująca. Wiadomo światło świec nie zawsze wystarcza, a na przykład przy takiej lampce świetnie czyta się książki bądź pracuje. I jeszcze ta żarówka, najpierw jakoś sceptycznie do niej podchodziłam, ale ostatecznie i ja dałam się uwieść;)



Ostatnio właśnie staram się wyszukiwać jakieś oryginalne przedmioty, odkrywam nowe firmy. Lubię, kiedy w domu jest tak klimatycznie, wszędzie migoczące światło. Ciepła herbata, koc i od razu te wieczory jakoś mniej straszne. Niejednokrotnie pisałam tu o tym, że urządzając dom warto mu dać czas, nie śpieszyć się, ale naprawdę tak jest. I choć denerwują mnie te dyndające żarówki, to po prostu mam zamiar zaczekać na coś, co mnie zachwyci, wyszukiwać różne perełki. Chcę żeby było u nas ciepło, przytulnie, chcę się tym oświetleniem ogrzewać. Ileż to razy wchodziłam gdzieś do pomieszczenia, dostawałam po oczach "szpitalnym"światłem i od razu chciało mi się uciekać. O nie, ze mnie zdecydowanie zbyt nastrojowa dziewczyna na to;) Nic nie tworzy wnętrza tak jak odpowiednie tekstylia, dodatki i oświetlenie właśnie. To moja wnętrzarska dewiza i zamierzam jej się trzymać;) 

Póki co oswajam więc te wieczory, które co dzień zbyt szybko do nas się pchają, zapalam świece, wyszukuję lampowe cuda, otulam się kocem i jak tak się rozglądam wokół, to nawet mi się odechciewa w niedźwiedzi sen zapaść;) W końcu każda pora roku ma jakieś swoje uroki, ważne tylko chcieć je dostrzegać.

Pozdrawiam Was nastrojowo i masę ciepłego światła Wam przesyłam:)







Oryginalna lampka widoczna na zdjęciach dostępna jest w ByLight. Naprawdę fajne produkty tam mają, mi na przykład jeszcze taka girlandawpadła w oko i wcale nie w ogrodzie bym ją widziała, ale w moje nowej sypialni;) Ale nie wszystko naraz, podobno trzeba sobie dawkować przyjemności;)


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Jeśli spodobał Ci się ten post, to zajrzyj również tutaj:


Sekretarzyk własnoręcznie zbudowany.

$
0
0
domowe biuro styl skandynawski
sekretarzyk w skandynawskim stylu
domowe biuro sekretarzyk


Piszę dziś do Was z miejsca wyjątkowego, takiego mojego wymarzonego... Domowego biura. Często zdarza się, że nie jesteśmy do końca zadowoleni z naszego domu, że marzy nam się inny wystrój, meble, ale stopują nas finanse. Ale wszystko jest możliwe, wszystko jest do zrobienia, wystarczy tylko chcieć i trochę pokombinować. Naprawdę pieniądze to nie jest rzecz nadrzędna, najważniejsze to pomysł i jego realizacja. Dzięki temu mam właśnie mój ukochany, najpiękniejszy sekretarzyk. Najlepszy ze wszystkich, bo zrobiony samodzielnie. W całości stworzony przez mojego męża, żaden kupny nie sprawiłby mi tyle radości, co ten.

Każda śrubka, deseczka, pociągniecie farbą, najdrobniejszy detal, wszystko zrobione samemu. Zachwyca mnie to, że najpierw mam na podłodze porozrzucane drewno, jakieś dechy bez składu i ładu, a już za chwilę powstaje z nich mebel. I to jaki mebel! Dokładnie o takim marzyłam, od dawna widziałam go w swojej głowie, tylko nigdzie nie potrafiłam go znaleźć, a nawet jak już gdzieś był taki, co mi się podobał, to cena zwalała z nóg. A ja nie chciałam iść na żadne kompromisy, i nie poszłam. Poprosiłam męża o spełnienia marzenia, a On zakasał rękawy i sprawił, że znów jest piękniej niż nawet w mojej wyobraźni.




Biały sekretarzyk własnoręcznie zrobiony


Za każdym razem, kiedy prezentowaliśmy Wam jakieś nasze meble, to przygotowaliśmy DIY, żebyście też mogli sobie taki zrobić. Niestety tym razem było tyle różnych elementów, tyle kombinowania, że kompletnie nie mielibyśmy jak Wam wytłumaczyć jak zrobić to krok po kroku. Ale jeśli ktoś z Was też marzy o takim, to może te zdjęcia poniżej pomogą mu trochę się natchnąć i zainspirować, aby zrobić podobny. W naszym sekretarzyku nawet blat jest samodzielnie robiony z dwóch drewnianych parapetów;) Pamiętacie kuchenną półkę, co powstała z ikeowskiego regału? Z tego regału zostały jeszcze jakieś resztki elementów i z nich mój mąż zrobił boki od góry sekretarzyka. Jak więc widzicie kombinowania było wiele. Jedyne co, to nogi zamówiliśmy u stolarza, a później je pomalowaliśmy. Tworząc meble liczy się kreatywność, jest tyle możliwości, możesz stworzyć dokładnie to, co chcesz i najpiękniejsze jest to, że nikt nie ma drugiego takiego samego.

Nie przedłużam już więcej, spójrzcie sami i oceńcie jak Wam się ten mój ukochany sekretarzyk podoba:)

sekretarzyk w skandynawskim stylu
biały sekretarzyk
białe biurko styl skandynawski
stylowe biurko


blog lifestylowy


dodatki domowe biuro styl skandynawski
dodatki domowe biuro w stylu skandynawskim

Jestem pewna, że teraz każdy post będzie na nim powstawał:) Napatrzeć się na niego nie mogę. Cieszę się jak dziecko, to takie moje i tylko moje miejsce, mój świat. Pierwsze co mąż go skręcił, a już dodatki na nim układałam;) Idealnie wpasował się klimatyczny prezent od Dominiki z Littlewood; drewniane czcionki drukarskie, cudo! Oprócz tego różne znaleziska, jak ta szpula sznurku, czy obrazek z rowerem. Jest tak kompletnie po mojemu. Mam wrażenie, że dzisiejszy post jest przesycony wszelkimi przymiotnikami, ale musicie mi to wybaczyć, bo moja ekscytacja sięga zenitu.

Koszt materiałów; drewna, bejcy itd. to coś koło pięćset złotych. To chyba nie dużo jak za nowy, piękny mebel? Jak więc widzicie najważniejsze to kombinować i zakasać rękawy;) To na co nas nie stać zrobić samemu, albo znaleźć sobie męża, który to zrobi;) A jak nie, to jakiegoś przyjaznego stolarza;) Wszystko się da, dzisiaj to ja mam wrażenie, że mogłabym zdobyć cały świat!

Co sądzicie o moim wymarzonym biurku, jak Wam się podoba?:) Uściski dla Was i samych spełnionych marzeń!

___________________________________________________________________________________________________
Koniecznie zajrzyj do naszego działu Zrób to sam!
___________________________________________________________________________________________________

Znajdź nas na Instagramie

Spodobał Ci się ten post? Podziel się nim koniecznie ze znajomymi!

Viewing all 389 articles
Browse latest View live