
Nie lubię gotować. Ale ostatnio jakby nie lubię trochę mniej;) I coraz częściej z własnej, nieprzymuszonej woli przy tych garach siedzę i nawet z pasją nowe przepisy odkrywam. Na pewno zaś mogę z całą mocą stwierdzić, że lubię tą moją kuchnię jako pomieszczenie, a precyzyjniej mówiąc, aneks kuchenny. Jest w niej jasno, kolorowo. Mam sporo roboczych blatów, dużo szafek, które jeszcze nie są do końca zapełnione, kilka ulubionych skarbów i mnóstwo skorup. I tak przy kolejnej wizycie w tej mojej krainie kulinarnych wyczynów, w której to jednak mój mąż dzierży berło, stwierdziłam, że muszę się z Wami czymś podzielić... Mianowicie są rzeczy, bez których ani tej kuchni, ani tym bardziej gotowania sobie nie wyobrażam. Dzisiaj więc moje osobiste top 5 czego nigdy w mojej kuchni zabraknąć nie może.
Z uwagi na to, że preferuję jak najprostsze przepisy i co najważniejsze jak najszybsze, nie jestem zbyt wymagająca i nie potrzebuję tysiąca dziwnych kuchennych gadżetów. Muszę się Wam na przykład przyznać, że ta moja cudna, wymarzona, Lidlowska waga kuchenna, co dumnie stoi na środku blatu, to bardziej deklaracja, bo i tak wszystko szklankami odmierzam;) Ale nawet ja mam kilka takich rzeczy, które koniecznie muszą w tej mojej kuchni być i są na co dzień używane.
Naczynia do zapiekania


Bez tego ani rusz. W najróżniejszych rozmiarach, kształtach itd. Są u nas naprawdę w ciągłym użyciu. Uwielbiam wszelkie zapiekanki, tarty, frittaty itd. Lubię też takie naczynia, które ogólnie przydają mi się do wielu rzeczy, a oprócz tego śmiało w razie potrzeby można coś w nich zapiec w piekarniku. Tak jest na przykład z moją miską z dziubkiem Ib Loursen'a. Idealnie nadaje się aby szykować w niej masy do tart, albo ciasto na naleśniki itd., ale można w niej również na przykład upiec...chleb. Kolejny moim niezbędnikiem z takich naczyń są mała miseczki także firmy Ib Loursen'a. Nieraz piekę babeczki, albo małe frittaty, ale oprócz tego na przykład na dziecięce przyjęcia podaję w nich cukierki czy owoce. I najważniejsze to po prostu zwykłe, pojemne naczynie żaroodporne do wszelkich zapiekanek.
Blender
Nie będę oryginalna, ale naprawdę nie wiem jak ja mogłam kiedyś żyć bez blendera?! Uwielbiamy wszelkie zupy- kremy, koktajle, pesta do makaronów itd. Nie zapominajmy też o moim synu, który kocha ogólnie rzecz ujmując, wszelkie papki;) Zdecydowanie blender to nasz kuchenny niezbędnik.
A jak już wspomniałam Wam o koktajlach to przy okazji muszę się podzielić najnowszym odkryciem i podarować Wam przepis na niebo w gębie. Chcecie?;)
Koktajl bananowo-czekoladowy
- 2 banany
- 350 ml mleka
- 1,5 łyżki kakao (ja dałam jedną ciemnego kakao i pół jasnego, ale pewnie można dać po prostu dwie łyżki ciemnego)
Wykonanie:
Wrzucamy wszystkie składniki do wysokiego naczynia, blenderujemy na gładką masę i gotowe:)
Smacznego!
Naczynia z melaminy


Przy mojej dwójce maluchów te naczynia sprawdzają się świetnie. Ach ile razy dziennie coś się u nas wylewa, talerze i miski spadają ze stołu itd. Dzięki melaminie i pomijając bałagan to żaden problem. W dodatku te naczynia są śliczne, słodkie i takie moje ulubione. Często wykorzystujemy je również przy grillowaniu, idealnie nadają się do ogródka czy na piknik. Lekkie, wygodne i mogą śmiało spadać na ziemię;p
Papilotki, słomki i inne "przydasie"





Jak już piekę bądź gotuję to lubię żeby było ładnie. Ogólnie jestem tez maniaczką babeczek i zdarzają się u nas takie okresy, kiedy to muffinki są u nas na stole co drugi dzień. Zwłaszcza, że Maja zaprasza swoje podwórkowe koleżanki na wspólne pieczenie. Nie ma więc opcji żeby mogło zabraknąć u nas papilotek. Ale oprócz tego lubię różne papierowe słomki, jakieś etykiety, cudne serwetki, wszystko to, dzięki czemu można wszelkie desery podać w pięknej oprawie. Od razu jest bardziej kolorowo i przyjemniej. Warto poświęcić na to odrobinę czasu, ciastka przewiązać tasiemką, owoce podać w ślicznej miseczce itd. Zdecydowanie wyznaję zasadę, że jemy również oczami.
Laptop plus dostęp do Wi-Fi;)
Ekhm... No cóż tu dużo ukrywać, ja prawie zawsze gotuję z komputerem;) Znajduję w sieci jakieś przepyszne przepisy, kładę laptop na blat i zaczynamy. Doszło do takiej parodii, że moje dziecko jest święcie przekonane, iż to konieczny i stały element gotowania. I kiedy sama bawi się w kuchareczkę i używa swojej drewnianej kuchenki, to kilkakrotnie podejrzałam jak stawia na niej swojego plastikowego laptopa i rozpoczyna zabawę. Nie muszę dodawać, że wygląda to komicznie? Tak to jest jak się ma matkę, co jak w przepisie piszą, że ma być przyprawy 1/5 łyżeczki to idealnie tą 1/5 wyliczam, bo się boję, że inaczej danie mi nie wyjdzie. Za grosz inwencji i luzu. Ech... Dobrze, ze Pan mąż ratuje sytuację i wykazuje się wręcz mistrzowską kreatywnością kulinarną.
Te moje pięć punktów, to takie naprawdę moje kuchenne niezbędniki. Jak sami widzicie wcale nie potrzeba mi wiele. Blender, miska do piekarnika, Internet i zawsze coś wyczaruję, i jeszcze słomką ozdobię i na melaminie podam;) A tak poważnie mówiąc to warto sobie to gotowanie umilać. Otaczać się pięknymi przedmiotami, od razu do tej kuchni chętniej się będzie wchodzić. A czego w Waszej kuchni nie może zabraknąć? Piszcie koniecznie!